Czy należy znieść prawo do własności intelektualnej?
Tak
74%
[ 37 ]
Nie
12%
[ 6 ]
A gówno mnie to obchodzi.
14%
[ 7 ]
Wszystkich Głosów : 50
Autor
Wiadomość
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 19:39, 14 Kwi '12
Temat postu:
Canada Post Files Copyright Lawsuit Over Crowd-sourced Postal Code Database
Canada Post has filed a copyright infringement lawsuit against Geolytica, which operates GeoCoder.ca, a website that provides several geocoding services including free access to a crowd-sourced, compiled database of Canadian postal codes. Canada Post argues that it is the exclusive copyright holder of all Canadian postal codes and claims that GeoCoder appropriated the database and made unauthorized reproductions.
Dopiero zobaczyłem - klasa!
W sumie jak już wprowadzą ACTA czy inną PIP(a)Ę, to do każdego pendrive'a można by sprzedawać obowiązkowe ubezpieczenie przed skutkami prawnymi pozwów - powiedzmy 10gr/MB/m-c z czego 8 groszy trza by przekazywać na fundusz pokrzywdzonych piractwem mąszyn pikczer asąsjejszynom i innym ofiarom tych zbrodni intelektualnych.
_________________ storyofstuff
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 20:19, 18 Kwi '12
Temat postu:
A'propos ściemy, okazuje się, że niektórzy ściemniacze uważają, że ich ściemnianie (czyli "magiczne sztuczki") też podlega prawnej ochronie przed kopiowaniem
Silent magician Teller files copyright suit over "stolen" shadow trick
Teller, the silent half of the well-known magic duo Penn and Teller, has sued a rival magician for copying one of his most famous illusions. The case promises to test the boundaries of copyright law as it applies to magic tricks.
In "Shadows," a spotlight casts a shadow of a rose onto a white screen. When Teller "cuts" the shadow on the screen with a knife, the corresponding parts of the flower fall to the floor.
A Dutch magician with the stage name Gerard Bakardy (real name: Gerard Dogge) saw Teller perform the trick in Las Vegas and developed his own version. Bakardy sells a kit-including a fake rose, instructions, and a DVD-for about $3,000. To promote the kits, he posted a video of his performance to YouTube and prepared a magazine ad. (With the video down, the link points to screenshots from the video filed by Teller in his lawsuit.)
Teller had Bakardy's video removed with a DMCA takedown notice, then called Bakardy to demand that the magician stop using his routine. Teller offered to buy Bakardy out, but they were unable to agree on a price. So Teller sued Bakardy last week in a Nevada federal court.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 11:03, 21 Maj '12
Temat postu:
RIAA Thinks LimeWire Owes $75 Trillion in Damages
The music industry wants LimeWire to pay up to $75 trillion in damages after losing a copyright infringement claim. That's right . . . $75 trillion. Manhattan federal Judge Kimba Wood has labeled this request "absurd."
You're telling me. To put that number into perspective (I bet a lot of you didn't even know "trillion" was a real number), the U.S. GDP is around 14 trillion -- less than one fifth of what the music industry is requesting. Heck, the GDP of the entire world is between 59 and 62 trillion. That's right, the music industry wants LimeWire to pay more money than exists in the entire world.
Popular file-sharing service LimeWire was shut down last October, after Judge Wood found them liable for copyright infringement in May 2010.
According to Law.com, the RIAA and the 13 record companies that are suing LimeWire for copyright infringement have demanded damages ranging from $400 billion to $75 trillion, and have claimed that Section 504(c)(1) of the Copyright Act allow them to request damages for each instance of infringement where two or more parties were liable. In other words, the RIAA thinks it should be entitled to damages not only for the individual works, but for every time that work was infringed (i.e. downloaded by another user).
At the moment, about 11,000 songs have been identified as "infringed" material, and each song has probably been downloaded thousands of times. The RIAA thinks it should be compensated for each individual download.
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 00:33, 08 Lip '12
Temat postu:
Zagadnienie ochrony patentów czy własności intelektualnych, powinno być regulowane prawnym ustawianiem rozsądnego czasu ochronnego. Potem wynalazki i dzieła, powinny stawać się ogólnie dostępne za darmo.
Takie rozwiązania nie blokują wtedy postępu cywilizacyjnego.
Zresztą już na pierwszej podstronie na jej dole, Ordel wkleił fajny artykuł, który pokazuje, że w tych wszystkich walkach o te prawa własności, zawsze chodziło o kwestię czasu czerpania tantiemów.
No bo często ta ochrona własności intelektualnych i patentowych, jest absurdalnie ustawiana na zbyt długi okres istnienia. Nie jest ona w rozsądnych granicach.
firmy IBM i HP jesli trafia u jakiegos internauty na oprogramowanie należace, do nich juz w standarcie rzadaja rekompensaty w wyskokosci 3 krotnej wartosci legalnego programu. TO ich własność ich prawo.
Przepraszam ale to jest bezprawne. Oczywiscie, że jak w pierwszym przypadku maja prawo do dziel napisanych przez pracownika, to dlaczego w drugim juz prawo obejmujace ich pracownika nie działa.
Oczywiscie ze w zarówno pierszym jak i drugim przepadku, pownne odpowiadac prawnie.
Czyli kontrakt byl warty 60mln zł, trzymajac sie ich standartow w odszkodowaniach powinne wylozyc na stol 180mln.
Zaraz ktos mi powie ze to byla prywatna inicjatywa przedstawiciela, to bzdura to korporacja jest osobą prawna, to do niej nalezy wlasnosc pracowników, to ona kozysta z praw. To ona ma pilnowac rzetelności swoich pracowników. Jak nie jest wstanie - to jej problem, wylatuje z rynku na jej miejsce wchodzi uczciwy przedsiębiorca.
No dobra ale to co ma do prawa autorskiego. Chodzi o to ze w chwili obecnej mamy nie problem z własnością patentowa, a z EGZEKWOWANIEM PRAWA.
Zaiks twierdzi ze chroni praw Autorów - szczytna idea... ale jak on to robi, ano pilnuje by otrzymywali wynagrodzenie za swoje dziela, pilnuje by kazdy placil USTALONA kwote za wykorzystanie dziela danego twórcy. By taksówkarz barman posiadający odbiornik radiowy, placil zaiksowi, a on bedzie rozdzielal twórcom. Znowu słuszna idea.
Ale zaraz to jest przecież KARTEL całkowicie zaprzeczający ideom wolnego i nieskrepowanego obrotu produktem.
Wiec gdzie jest prawo chroniace wolny rynek zaiks na wstepie powinien placic olbrzymie odszkodowania z utworzenie kartelu.
Holdys wzorowy obronca ucisnionych artystów, ale przepraszam od kogo on chce tantirmów? Od spoleczeństwa które go okrada, przepraszam ale to spoleczenstwo z wlasnych pieniedzy umozliwilo mu kariere, to ono dotowalo jego koncerty i nagrania. Wiec mamy tu do czynienia, z jakas schizofrenia, z jednej strony wrzeszcze ze ktoś mnie okrada jednoczesnie na jego rachunek zyje. Ok w chwili obecnej mamy kapitalizm, prosze bardzo niech zbiera tantiemy za swoje dziela, które stworzył z wlasnej kasy, jednak utwory na których stworzenie dostał kase Publiczna sa wlasnoscią PUBLICZNA.
Najważniejszym elementem w tworzenie nowego prawa patentowego powinno byc przestrzeganie praw własności.
Wiem oczywista oczywistośc, ale niestety tylko w czesci stosowana. Przypomiam o wlasności PRYWATNEJ i wlasności PUBLICZNEJ. Ten ostatni człon jest oczywiscie wzorowo pomijany.
Dlatego nowe prawo powinno znaczaco rozdzielac te dwie kwestie.
w skrócie
- prawo prywatne szanujemy prawo wynalazcy/artysty/wytworcy do jego dziela, wiec mozna sie zastanawiac jak długo powinny byc przestrzegane prawa wlasciciela badz jego udzialowców, ale nie podlega dyskusji ze to oni sa jedynym dysponentem tych praw.
- prawo publiczne,
definicje,
- do kogo należy otaczajacy nas swiat, wiem ze pytanie idiotyczne, ale jest ono bardzo powazne, do kogo nalezy Stokrotka rosnaca na twojej dzialce? Oczywiscie jest twoja mozesz ja sciac podlewac przesadzić itp.
Ok, a do kogo należy kod źródłowy tej stokrotki? Czyli DNA?
do tego kto go rozpozna? hym... to jak rozpoznam kod Windowsa bede mogł go legalnie sam sprzedawać?
do tego kto wprowadzi w nim zmiany?... ok a czy jak wezne kod źródlowy windows wprowadze kilka modyfikacji to bedzie mi wolno go sprzedać?
TU ktos odpowie nie mama praw do windowsa ale moge zachowac prawa do modyfikacji jakie w nim zrobilem i to je sprzedawać.
Sęk w tym, że nie. Tylko za zgoda i na zasadach Microsoftu wlasciciela windows.
NO dobra wracamy do stokrotki, obecnie nie mozna opatentowac kodu źródlowego stokrotki, ale mozna opatentowac modyfikacje. Brzmi ok kod źródłowy stokrotki przyjmujemy ze jest niczyj, wiec kasujemy ludzika za drobne zmiany w jego kodzie. Niestety znowu pódło, w grunice rzeczy to niewiele wiemy o kodzie zrodlowym tej stokrotki, wiec wszelkie zmiany wprowadzamy wzorujac sie na kodzie zrodlowym innych roslin.
Znów żle gdybym wziął kod żródłowy Mac OS i Windows i wymieszał je i sprzedawał, to blyskawicznie odwiedzili by mnie smutni panowie. Jednak to polaczenie kodu źródłowego stokrotki i np ostu da nam nową rosline super stokrotkę.
Wiec teraz jestem wlascicielem super stokrotki, a prawa do niej nabyłem łaczac dwa nie należace do mnie kody źródłowe. Jednak te kody źródłowe nie mają właściciela. Zaraz ale dlaczego ja na swojej działce ze swoją stokrotką nie mogę zrobić tego samego? Skoro zarówno kod źródłowy ostu jak i stokrotki nie nalezy do nikogo?
A gdyby zmienic zasady, te kody źródłowe nie nie należą do nikogo a są własnością Publiczną.
W pierszej chwili brzmi ok, nalezy do wszystkich nikt nie zawładnie patentem, kazdy bedzie mogł sobie na własną renkę wprowadzac modyfikacje. Jednak to całkowicie zniosło by patenty, gdyz kazda rzecz w otaczajacym nas swiecie zawierała by element niczyj - publiczny.
Pytanie sprowadza sie do tego czy chcemy płacić na sposób na polaczenie kodu, czy tez za usługe polaczenia kodu.
TO tak jak budujesz strone www mozesz zaplacic za czyjs patent budowy stron, jakiś prywatny skrypt, albo mozesz zatrudnic kogos by ci zbudował strone z otwartych standartów, a płacisz mu za usługe.
Czyli wszyscy urzywamy tych samych narzedzi, ale punktujemy tego kto za pomocą nich zbuduje cos porzadnego.
Jednak jak bysmy nie patrzyli zawsze pozostaje podział, na tych którzy bez problemu beda chcieli sie dzielic osiagnieciami, a zysk wyniosą z konkurencji np jakościowej wykonania z dzieła, i na tych którzy beda posiadali jakas metode i beda korzystali z udostepnienia tej metody.
wiec po co podział na włsnośc prywatną i Publiczną.?
Bedzie służyła ona w innym celu, np. telewizja publiczna (prosimy nie mylic z obecnym tvp)
Posiada ona zbiór udziałowców (abonament) którzy płaca jej za dostarczanie rozrywki.
Tyle tylko, że to oni są włscicielami praw, to oni są poprostu wytwórnią filmową, która zatrudnia artystów, statystów, techników itp. Jej zadaniem jest dostarczenie rozrywki udziałowcom.
Dalej wyobraxmy sobie Publiczny ośrodek badań nad Chorobami, czyli znowu udziałowcy (podatnicy) oplacaja instytucje które pracuja nad dostarczeniem im odpowiednich srodków przeciw chorobowym.
Ok śmierdzi komunizmem? a to niby dlaczego? Jest kapitał jest zysk. Oczywiście w obecnej sytuacji jak i w komunizmie brakuje nad tym kontroli, ale kontroli nie rozumianej jako kacyków czy urzędników, ale kontroli gwarantującej zysk.
Zysk w tym przypadku były by to skuteczne leki.
Gdyby udało sie na powrót odzyskać jeden z filarów własności - Własność Publiczną, kwestia patentów była by w duzej mierze rozwiązana sama.
Ok ale jak zabezpieczyć własność publiczna przed zawłaszczeniem przez kacyków, skorumpowanych urzędników lub własność prywatną.
Demokracja Bezpośrednia.
a dokładniej podatki bezpośrednie.
Tak wiem zaczyna śmierdzieć agitacją polityczną.
Jednak wyobraźcie sobie np podatki, płacone na zasadzie 3*5%, 5 %Rzad centralny, 5%Samorzady, 5%Bezposrednie.
Obecnie wszelkie "publiczne" organizacje w są zalezne od kasy przekazywanych przez władze, czyli ty wpłacasz podatek to idzie do danego kacyka dany kacyk przeznacza to na wsparcie instytucji która "wydaje mu" sie szczytna, oczywiście to "wydaje sie" można motywować w walucie.
Co by było gdybyś sam decydował jaka to instytucja publiczna jest szczytna?
Posłużę sie przykładem, Jak zweryfikować wartość medyczna gorąco ostatnio problemu szczepionek?
w Chwili obecnej masz głównie takie sposoby:
- posłuzyc się badaniami sponsorowanymi przez korporacje lub inne "uznane autorytety"- oczywiscie mizerna wiarygodność
- posłuzyc się instytucjami które wydają się być niezależnymi od kogokolwiek - niestety by zweryfikowac czy rzeczywiście ta instytucja jest niezalezna trzeba bylo by przeprowadzic sledztwo, nie mowiac juz otym ze takie instytucje czesto sa atakowanie i podkopywana jest ich niezaleznosc przez skorumpowany biznes.
- posłużuc się instytucjami rzadowymi - niestety skutecznośc zależna od poziomu korupcji w danym urzedzie.
- poczytać coś z niezaleznych źródeł - niestety bardzo ciężko jest zweryfikować prawdziwość informacji.
Wiec poprostu stoisz w miejscu cięzko jest wyciagnąc jakis miarodajny wniosek.
co potrzebowala by taka instytucja:
- niezaleznaosc finansowa
- niezalerznosc od rzadów
- bezpieczenstwo własne.
Teraz popatrz, jest mnóstwo emerytowanych Lekarzy, Prawników itp, czy nawet nie emerytowanych a po prostu pragnących godnie zyc nie koniecznie biorąc udział w walce szczurów.
Decydujesz sie przekazać 1% podatku na ich instytucje, jesli uda im sie uzbierać kilkuset ludzi takich jak ty moga zalorzyc juz instytut publiczny który miałby kase na badania, przyzwoite pensje, a zalerzny byłby oczywiscie tylko od tych podatków.
Problemem jest to ze pojawi sie masa instytucji ktore beda po prostu chcialy wyludzic ta kase. Jednak najsilniejsza strona tego jest powszechnie uzycia tej metody. Nikt nie broni bys nastepne 1% przeznaczył na np Media, tyle tylko że nie utrzymujące sie z reklam sponsorów, polityków itp. a zależne tylko od ciebie i społeczeństwa.
Jaki interes miało by takie publiczne wydawnictwo by cie okłamywać?
Oczywiscie takie rozwiązanie rodzi wiele problemów, niestety w chwili obecnej potrzebujesz niezależnych źródeł informacji. Niestety nie zdobędziesz ich w obecnych warunkach, gdyz niezależne media sa zbyt słabe i nic tego nie zmieni.
Wracając do patentów, nie da sie nie pominąć prywatnych patentów, bo to zabiło by cała innowacyjność.
Potrzebne jest stworzenie, alternatywy w postaci Publicznej bazy Patentów. Wiec patenty powinny opierac sie na wyborze czy ma byc to realizowane z własnych srodków wtedy prawa należą do prywatnego sponsora, czy tez z publicznych zasobów wtedy prawa staja sie z automatu własnością publiczną. Niestety każda własność wymaga KONTROLI tego kto wykłada na nia pieniądze, a własność publiczna w moim odczuciu moze tylko kontrolować demokracja bezpośrednia.
_________________ Kiedy wyeliminuje się wszytko co niemożliwe, cokolwiek pozostanie, choćby nie wiem jak nieprawdopodobne, musi być prawdą."
Brak patentów absolutnie nie zabija innowacyjności. Kiedyś ich nie było i jednak świat się rozwijał. Nadal wielu wymyśla rzeczy i nie szuka ochrony patentowej. Więc tego problemu realnie nie ma.
Co do podatków to reż rozwiązanie jest proste. Państwo mogło by ewentualnie wybrać ile procent dochodu oddajesz, jednak już na co decydował by podatnik. Po prostu od razu przelewał by na instytucje która go interesuje, szpital, TV czy tam inne. Nie trzeba by było nikogo do weryfikacji wtedy. W dużym uproszczeniu oczywiście.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 16:33, 19 Lip '12
Temat postu:
Sound of irony: Copyright firm fined after stealing music for anti-piracy ad
A music royalty collection agency in the Netherlands got trapped by the very copyright rules it was intended to protect. The company has been fined for stealing music from its client, using it without his permission and failing to pay royalties.
Music royalty collection agency Buma/Stemra now owes at least 164,974 euro to the Dutch musician Melchior Rietveldt, a sum calculated by the recording artist himself.
Back in 2006, Buma/Stemra approached Melchior Rietveldt with a request to create a composition that would be used in an anti-piracy advertisement. At that time the group claimed it would be shown exclusively at a local film festival.
But to the composer’s amusement, one year later he purchased a Harry Potter DVD only to find that his piece was being used in the anti-piracy ad without his permission.
In fact, it had been used on dozens of DVDs both in the Netherlands and overseas.
Rietveldt then went to the music royalty collecting agency to ask for financial compensation. Eventually Buma/Stemra sent him “an advance” of 15,000 euro along with a promise to forward a list of all the other DVDs that the composer’s music had been used on.
That list never arrived, but according to the Amsterdam Court, it amounted to at least 71 commercial DVDs.
Despite much wrangling, by 2011 Buma/Stemra still hadn’t provided Rietveldt with the necessary data, but did pay another 10,000 euro ‘advance’.
In June, Buma/Stemra paid Rietveld another 31,000 euro. But this week the Amsterdam District Court ruled that Buma/Stemra had indeed been negligent in their handling of the case.
They were fined 20,000 euro, ordered to pay Rietveldt’s legal costs, and told to continue efforts to pay all money due to the composer while keeping him fully informed of any and all developments.
No i korporacje zaczynają sobie skakać do gardeł w oparciu o durne prawo własności intelektualnej. Casa apple vs samsung pokazuje wyraźnie, że teraz już nie ważne jest to, jak dobra firma jest technologicznie, tylko jak dobrych ma prawników. Senat amerykański zatwierdził najpierw idiotyczne prawo (idiotyczne dla konsumenta, doskonałe dla korporacji), a teraz głowi się, jak przeciwdziałać trollom patentowym. Firmom, które niczego nie wytwarzają, a jedynie patentują rozwiązania technologiczne, aby sprzedawać je za ogromną kasę korporacjom i żądać kosmicznych odszkodowań od firemek nie mających pojęcia o popełnianych przez siebie przestępstwach.
Więcej: sami żyjemy w nieświadomości, że jebane pazerne firmy farmaceutyczne opatentowały geny m.in. człowieka!
"Chyba nie można sobie wyobrazić nic bardziej prywatnego niż nasze DNA. A jednak budujące je nasze geny niekoniecznie są nasze - coraz częściej należą do firm biotechnologicznych.
- W naszym ciele mamy opatentowanych ok. 6 tys. genów - mówi dr Ewa Waszkowska, ekspert w departamencie badań patentowych"
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 15:09, 28 Sty '13
Temat postu:
Korporacje medialne zorientowały się już, że im mocniej walczą z piractwem, tym więcej tracą kasy.
Ostatnio więc zmieniły kierunek lobbingu; ze zwalczania piractwa na podatek od piractwa - tzw. totalne eazy money.
I tak oto poszczególne rządy zaczynają wprowadzać nowy podatek, od urządzeń elektronicznych, z którego wpływy będą w calości przekazywane korporacjom w celu "zabezpieczenia interesów twórców"...
A ludzie oczywiście powinni się z tego cieszyć, bo przecież rząd idzie im na rękę nie penalizując dzielenia się muzyką...
To dopiero bezczelność, nie?
Dutch Get “Piracy Levy” for Tablets, Phones, Laptops and USB-Drives
2012-10-28
As in many other countries around the world, downloading music and movies is hugely popular in the Netherlands. A massive 30% of the population is said to do so. Presently, the Dutch see downloading and copying movies and music for personal use as “fair use” and not punishable by law. In return, copyright holders are compensated through a “piracy levy” on blank media such as CDr’s and writable DVDs.
Starting next year, this levy will also apply to other media storage devices such as tablets, smartphones, USB-drives, PCs and Laptops. The money that’s collected, up to 5 euro per device, will be distributed to copyright holders.
W Polsce i wielu innych krajach obowiązuje tzw. opłata reprograficzna, czyli podatek nakładany m.in. na czyste płyty CD, DVD, papier kserograficzny oraz urządzenia kopiujące. Podatek ten ma rekompensować twórcom straty wynikające z piractwa.
W Portugalii władze postanowiły pójść jeszcze dalej. Rząd w Lizbonie rozważa wprowadzenie podatku od pojemności pamięci urządzeń konsumenckich. Projekt przepisów wprowadzających nowy podatek został przesłany do Narodowej Rady Kultury, która jest odpowiedzialna za zbieranie opłat z tytułu korzystania z utworów chronionych prawem autorskim. Twórcy nowych przepisów tłumaczą, że lepiej zabezpieczą oni interesy twórców. Proponują oni, by opłata wynosiła 0,25 euro od każdego gigabajta pojemności pamięci.
Przyjęcie nowych przepisów będzie oznaczało, że np. w cenie iPada aż 16 euro będzie stanowił nowy podatek.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 15:26, 28 Sty '13
Temat postu:
A tu jeszcze kolejny sposób na biznes - tym razem francuski; odcinanie piratów od internetu chcą teraz zmienić na mandaty...
Music Biz Wants To Swap ISP Disconnections For Cash Fines
For years entertainment companies have put huge efforts into campaigns to inflict so-called “three strikes” campaigns on errant Internet users who download music and movies for free. The ultimate sanction of disconnection has always been touted as necessary in order for people to take things seriously but over in France, a country that pioneered graduated response, it seems that the music biz now wants to ditch disconnections in favor of fines.
Dołączył: 05 Maj 2009 Posty: 214
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 15:08, 30 Sty '13
Temat postu:
Kiedyś oglądałam reportaż o gościu, który ściągał z netu filmy i sobie je wypalał na płytki i tak tworzył sobie filmotekę domową, hehe. Nie pamiętam jak się owy osobnik nazywał, ale było to w hameryce. Pewnego dnia odwiedziła go policja, skonfiskowano mu komputer, na którym de facto plików z filmami już nie było, zabrali mu jego filmotekę i został oskarżony o łamanie praw autorskich i naruszenie własności intelektualnej.
Jak sprawa przebiegała długo by pisać, a i dobrze nie pamiętam wszystkich szczegółów, w każdym razie, tym czynem tak wkurzyli tego gościa, że postanowił zrobić wszystko, aby dać popalić tym, którzy pozbawili go jego filmoteki domowej.
Jedna z cech definiujących niematerialną własność intelektualną jest to, że własność intelektualna musi posiadać charakter indywidualny i tego się gościu uczepił. Wynajął dobrego adwokata i razem udowodnili, że ściągnięte przez niego filmy choć posiadają charakter twórczy, nie posiadają żadnych cech indywidualnych
Na dowód tego wyszukali w tychże i w różnych innych filmach wspólne elementy, sytuacje, przedmioty, no wszystko co się dało i udowodnili, że jeden reżyser drugiemu, ani żadna wytwórnia filmowa nie płacili z tego tytułu ani tantiem, ani nie płacili za jakiekolwiek prawa autorskie, czyli filmy te nie posiadają charakteru indywidualnego, a tym samym nie są niepowtarzalną, indywidualną własnością intelektualną i nie należą tylko do konkretnych osób, ale ogólnie do wszystkich. Jakoś tak to się miało. Suma sumarum gościu wygrał sprawę, odzyskał komputer i swoją ukochaną filmotekę, w dodatku uzyskał zwrot kosztów sądowych i koszty wynajętego prawnika.
Niestety nie mogę podać wam nawet żadnego tekstu źródłowego do tego, ani linka, a szkoda, bo było to mega ciekawe.
_________________ The main cause of stress is daily contact with idiots.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 16:11, 22 Gru '13
Temat postu:
90 Percent of Businesses Say IP Is "Not Important"
In 2009, the National Science Foundation teamed up with the Census Bureau to ask U.S. businesses how important intellectual property was to them. Now, after three years of surveys, the results are in. Astonishingly, it turns out that when asked, 90 percent of businesses say intellectual property is 'not important'. While some very large businesses and specific sectors indicate that patents, copyrights, and trademarks are important, overall, the figures are shockingly low. What's more, the survey's results have received hardly any press. It appears that formal intellectual property protection is far less important to the vast majority of U.S. businesses than some federal agencies, such as the patent office, are willing to admit.
Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 64
Post zebrał 0.400 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 01:06, 17 Mar '14
Temat postu:
@Adam Polo - he he he hehehe - dobre, tego tematu to Ci nie odpuszczę, tym bardziej, że tu się dyskusja ciekawie rozwinęła,
Cytat:
Stawiam tezę, że prawo własności intelektualnej jest nadzwyczajnym draństwem pozwalającym na dominację korporacji nad ludźmi. Daje nieprawdopodobne możliwości zniewalania ludzi i przyczynia się do spowolnienia rozwoju cywilizacji.
Jednym słowem skurwysyństwo!
bingo ! pod tym to podpisuję się wszystkimi rękoma i nogami
trochę tylko pokrzepiające jest to, że w temacie: Wojny patentowe https://prawda2.info/viewtopic.php?t=13536 @Bimi już zebrał sporo materiału, z którego wynika, że wąż ten już zaczyna pożerać własny ogon, ale to chyba nie wystarczy, gdyż ta chimera wymyśla coraz to nowe sposoby ekspansji, by zawłaszczać wszystko po kolei, jak nie jednym to innym sposobem...
dyskusja warta jest kontynuacji, gdyż cały czas jest bardzo na czasie, a problem "praw autorskich" i "własności intelektualnej" jeszcze długo będzie nam spędzał sen z powiek pod różnymi zakamuflowanymi postaciami;
moim zdaniem wszystko sprowadza się do zagadnienia monopolu w systemie prawa - jeśli jakikolwiek monopol da się jakkolwiek uzasadnić, to zapewne i cały system "prawa autorskiego" i "własności intelektualnej" też da się uzasadnić na takiej samej zasadzie, ale jeśli monopolu nie da się uzasadnić w systemie prawa, to i "prawa autorskie" z całym systemem "własności intelektualnej" powinny iść się bujać - tyle na teraz, bo do reszty muszę się przygotować
Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 64
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 08:14, 17 Mar '14
Temat postu:
w międzyczasie z Wojen Patentowych przenoszę tu też jeszcze post BladegoMamuta, który wybrane aspekty dobrze opisał:
["BladyMamut"] Globalna magma praw własności intelektualnej
Kiedyś, na fali dobrego humoru chyba, Zezowaty ustanowił mnie współautorem swojego bloga i zachęcił do pisania na tematy praw własności intelektualnej (tzw. IPR od Intellectual Property Rights), polityki i ekonomicznych aspektów tego tematu. Ryzyko Zezowatego jest duże, bo jako prawnik mogę Wam sypnąć ze dwa razy nudnawymi teoriami i publicity ucieknie do kogoś innego.
Do rzeczy. Skoro nasza współpraca rozpoczęła się przy okazji dyskusji o piractwie, spróbuje pokrótce wskazać jakie grupy interesu stoją za takim a nie innym kształtem norm prawnych. Aby zrozumieć skąd bierze się prawo, które czyni nas kryminalistami za skopiowanie kawałka mapy ze strony www, należy przyjrzeć się najpierw układowi sił na globalnej mapie interesów. Ten wpis poświęcam wyłącznie próbie przedstawienia globalnego mechanizmu powstawania norm prawnych dotyczących praw własności intelektualnej (obejmujących prawa autorskie patentowe i inne) a nie ich ocenie ideowej czy celowościowej. Temat jest bardzo obszerny, więc trzeba go jakoś rozbić.
Ponieważ blog jest zezowaty z natury rzeczy niniejszym autor zastrzega, że publikowane tezy są wolnymi przemyśleniami, na podstawie których nie mogą być konstruowane żadne roszczenia, przyrzeczenie, obietnice ani rzeczowe ani matrymonialne. W przypadku oblania się gorącą kawą lub zakrztuszenia pączkiem podczas czytania tekstu autor nie bierze za to odpowiedzialności i renty płacić nie będzie.
Szereg pierwszy - państwa. Kto tu rządzi ?
Odpowiedź jest jedna - The United States of America. Liderem wśród państw popierających IPR są Stany, nie ulega to wątpliwości. Wiodą prym jako eksporter nowoczesnych technologii lub produktów, utworów, innych efektów kreatywnej działalności (zobaczcie na spód IPhona - designed in California, assembled in China). Wytwory te oczywiście zabezpieczane są przez prawa własności intelektualnej, które zapewniają amerykańcom wyłączność (monopol) na ich sprzedaż. Bez ochrony IPR innowacyjna myśl techniczna, wkład finansowy w stworzenie niematerialnego ‘produktu’ poszedłby na marne. Nie jest dziwne zatem, że każdemu, kto będzie naruszał IPR Wujek Sam mówi stanowcze ‘NIE’. Traci na tym kasę i nie będzie się bezczynnie przyglądał.
Jest to ważne , żeby rozumieć, że to USA wytycza kierunek w którym zmierzać będzie reszta świata. Na polu międzynarodowym propozycje zaostrzenia sankcji za naruszanie IPRów przeważnie wychodzą od Stanów Zjednoczonych (bardzo ciekawe jest to skąd biorą się niektóre projekty i jak są wprowadzane do prawa –kiedyś o tym napiszę w szczegółach). Przykładem takiego traktatu jest porozumienie ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), o którym wiadomo tyle, że jest tajne : ) O tym jakiego rodzaju wprowadza innowacje możecie przeczytać sobie w Dzienniku Internautów. Polem do wprowadzania nowych przepisów jest przeważnie WTO.
Szereg drugi. Wydawcy, producenci, Urzędy Patentowe, Organizacje zbiorowego zarządu
Należy pamiętać, ze Internet stał się poważnym zagrożeniem dla wszelkiej maści podmiotów korzystających z takiego a innego ukształtowania rynku w przeszłości. Podmioty te będą wszelkimi środkami próbować utrzymać status quo korzystając z już istniejących instytucji prawnych.
Ugrupowanie o składa się z wydawców prasy, książek, producentów audio-video, organizacji zbiorowego zarządu, słowem pośredników pomiędzy artystą a konsumentem. Pośrednicy oczywiście pola nie zamierzają oddać a zagrożeni są przez machiny rodzaju You Tube czy Google Books Project (abstrahując od metod, którymi posługuje się Google przy wprowadzaniu tych produktów...) . Bronią się więc zastępami prawników i przepisami już istniejącymi. Dobrym przykładem z rodzimego podwórka są polskie organizacje zbiorowego zarządu, które są bardzo, bardzo dobrze osadzone w obecnym porządku prawnym i na razie nic nie jest w stanie ich poruszyć.
Na płaszczyźnie prawa patentowego mamy dodatkowo poważnego gracza - Urzędy Patentowe, dla których udzielanie praw wyłącznych jest podstawą funkcjonowania. Amerykański USPTO jest jedyną amerykańską agendą rządową zarabiającą a nie wydającą pieniądze ! Nie można się dziwić , że lobby urzędnicze będzie zawsze broniło swojej pozycji, a należy zaznaczyć, że są to wpływowi ludzie.
Całość przypomina gorącą magmę, z której wypływają na wierzch nowe projekty ustaw, lobbowane przez przeróżne grupy interesów. Każda zmiana prawa oznacza bowiem dla kogoś olbrzymie pieniądze a dla drugiego potężną stratę. Być może kiedyś opiszę co ciekawsze spory, ale tutaj chciałbym zaznaczyć tylko, że gra pomiędzy tymi potęgami odbywa się przy pomocy ... wiadomo czego (kogo). Oślizgłych prawników, lobbystów, zawodowych szantażystów wpływających na każdym etapie na każde rozstrzygnięcie prawne eksportowane następnie przez gracza nr 1 na rynki międzynarodowe.
Upraszczając można powiedzieć, że woda do bagienka międzynarodowego spływa z wyżej położonego bagienka amerykańskiego.
Trzeci szereg
Jedną z bardzo wpływowych grup (i odrębną od innych) jest grupa polityków i partie polityczne. Siła sprawcza mogącą nieźle namieszać, w najgorszym przypadku doprowadzając do powstania nowocześnie wyposażonego totalitaryzmu. Każdy projekt prawa dotyczącego praw własności intelektualnej musi być zatem badany pod kątem tego czy może służyć wprowadzaniu nadmiernej kontroli nad obywatelami. Ilość zagrożeń dla tych ostatnich jest potężna – mamy już retencję danych telekomunikacyjnych (pamiętacie Lepper - Gate z ministrem Kaczmarkiem ?) możemy doczekać się odcinania niepokornym obywatelom Internetu pod płaszczykiem ‘naruszania praw własności intelektualnej’ lub innych ciekawych kwiatków jak śledzenie aktywności sieciowej, wykorzystanie danych dotyczących stanu zdrowia dla celów politycznych, monitorowanie korespondencji, słowem raj dla służb specjalnych, gangsterów. Skoro o tych ostatnich mowa, to oczywiście również mają wpływ na to jak funkcjonuje Internet. Bardzo istotny jest problem dziecięcej pornografii, terroryzmu, przestępstw internetowych – to dotyczy nas wszystkich.
Czwarty wymiar
Na to wszystko należy nałożyć działalność miliardów konsumentów chcących w każdy możliwy sposób uzyskać lub wyprodukować (to też jest zagrożenie dla firm!) coś za darmo. Taka jest prawda, nie bójmy się jej. Walka o dostęp do dóbr cywilizacji nie jest ani nowa ani skomplikowana. Pod naporem bandy Hunów każdy porządek prawny może się wywrócić, w tym także ten ustanowiony przez Wuja Sama. Nie będzie Internetu ? Możliwe, ale jednak obstawiam coś innego.
Dokąd idziemy ?
Z mojego punktu widzenia zderzają się tu dwie zasady – z jednej strony chcemy aby Internet zapewniał anonimowość i wolność wypowiedzi w aspekcie politycznym, kulturalnym i wiążemy to z prawami człowieka, z drugiej zaś strony nie sposób nie zauważyć że społeczeństwo w całej swej masie nadużywa wolności korzystając z anonimowości (komentarze trolli na przeróżnych forach, masowe kopiowanie plików, etc.) lub wykorzystuje Internet w celach przestępczych. Ponieważ nie można zapewnić anonimowości i jednocześnie jej odebrać, uważam to za największy problem. W najbliższej przyszłości trzeba będzie zadecydować jakie wartości mają być podstawą do funkcjonowania społeczeństwa i w jaki sposób zapewnić w tym wszystkim równowagę.
Jeśli miałbym stawiać na to jak będzie wyglądał Internet za 10 lat to obstawiam taki właśnie kierunek, można powiedzieć chiński. Kontrola nad Internetem przez Państwowe Urzędy ds. Zwalczania Cyberpiractwa , kontrola nad infrastrukturą sieciową (dostawcy netu mają obowiązek monitorowania przepływu danych). Użytkownicy będą przeciwstawiać się protokołami szyfrującymi dane, urządzeniami mobilnymi, słowem wiele się nie zmieni, tak jak nie zmieniło się od czasów Napstera godnie zastępowanego przez Rapidshare.
Dodatkowym utrudnieniem jest fakt , że postęp technologiczny idzie tak szybko, że prawo za nim nie nadąża. Aby uświadomić skalę zmian, którymi mierzymy się obecnie wystarczy przypomnieć sobie jak wyglądał Internet w 2000 r. i jaka była jego funkcjonalność. Od czasów Napstera minęły lata świetlne, prawda? Tworzenie ustaw trwa natomiast latami, obowiązujące obecnie prawo ma swoje korzenie w okresie przedwojennym... Wobec tego nie pozostanie nic innego jak odciąć kabel – fizycznie, wprowadzając kolejne ustawy wymierzone w użytkowników końcowych
Jak to się zrobi ?
Początek źródełka legislacyjnego znajduje się gdzieś w stanie Delaware (tam gdzie nie płacą podatków wszystkie duże korporacje), z niego projekty prawa spływają do Kongresu a później na forum międzynarodowe, wracając w postaci aktów prawnych UE, które to Polska będzie musiała implementować do porządku krajowego.
Myślę, że nowe prawo przywiezione będzie w walizeczce Pana lobbysty, który w jeden dzień mini – jetem obleci całą Europę i pogada sobie z kilkoma premierami i prezydentami. Następnie Komisja lub Rada wprowadzi projekt nowej Dyrektywy na obrady w dniu, w którym zaczynają się wakacje Parlamentu Europejskiego i bach... nowe prawo zacznie obowiązywać.
Niezależenie od oceny czy kolejne propozycje Dyrektyw i rozporządzeń unijnych są potrzebne czy też nie, należy podkreślić, że w chwili obecnej proces stanowienia prawa w Unii Europejskiej jest ogromnie niejasny i pokrętny. Przykłady można opisywać godzinami – najlepszy chyba to mętna do bólu procedura uchwalania niedoszłej Dyrektywy ‘software - patentowej’ , zupełnie niedawno Pakietu telekomunikacyjnego.
Dołączył: 03 Mar 2014 Posty: 64
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 16:55, 25 Mar '14
Temat postu:
w międzyczasie - ciąg dalszy (TTIP)
Cytat:
Prezes Fundacji Nowoczesna Polska
W nawiązaniu do pisma z dnia 12.02.2014 r. uprzejmie informuję, iż rozmowy dotyczące własności intelektualnej (IPR) w ramach TTIP nie są jeszcze zaawansowane. Dotychczas strona USA i UE skupiały rozmowy na ogólnym zakresie TTIP z przekazaniem stanowisk partnerów w poszczególnych obszarach.
Należy jednak zauważyć, że wszystkie informacje, które państwa członkowskie UE otrzymują z KE mają charakter zastrzeżony i nie jest możliwym przekazanie ich na zewnątrz administracji. Dotyczy to również prośby Fundacji o udostępnienie tekstu rozdziału IPR i stanowiska Polski w tym zakresie.
Zgodnie z przyjętą w UE praktyką tekst porozumienia zostanie udostępniony dopiero w końcowym etapie, po podpisaniu porozumienia przez strony.
Z poważaniem
Minister
z up. /..../
wszystko jasne, cierpliwości, jak będzie podpisane, to się dowiemy
Boją się skurwysyny takiej samej reakcji jak w sprawie ACTA.
Tak bardzo chcą chuje wprowadzić cenzurę, że znaleźli sobie temat zastępczy zniesienie wiz i wcale bym się nie zdziwił, gdyby tępy lud tak się ucieszył, że nie zauważy że TTIP to jedno i to samo gówno, przeciw któremu protestowali pod inną nazwą.
Moje osobiste przewidywanie jest takie, że ustawę po cichu przepchną, a wiz jak nie było tak nie będzie, bo jak królik wpiedoli marchewkę za którą biega, to nie biędzie zapierdalał dalej, a co najwyżej spierdalał jak się go postraszy.
Przelotem miedzy kuchnią a pokojem zatrzymałem sie przy tv. Leciał ekspres reporterów, w którym to byl omawiany wątek jak firma windykacyjna założyła sobie wydawnictwo książkowe, wydała publikacje, a następnie wyczekiwała aż ktoś wrzuci na chomika skany żeby móc go pozwać o 35 tys. zł odszkodowania. Dobry motyw co?
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
@Venom,
nie chce mi się szukać, ale czytałem ciekawy artykuł na ten temat.
Pozwolę sobie z pamieci przybliżyć.
Firma (wydawnictwo) robi w chuj drogie podręczniki do nauki języka obcego, swoją drogą całkiem przyzwoite.
Istnieje druga firma (windykacyjna), zarejestrowana pod tym samym adresem, co wydawnictwo.
Wydawnictwo samo wrzuca na chomika swoje książki z fejkowego konta, żeby ludzie klikali "chomikuj", co sprowadza się do tego, że ktoś ma "zachomikowaną" książkę w swoim "chomiku" do pobrania (czyt. udostępnia ją innym), pomimo że nawet jej nie pobrał, a zdarza się, że "zachomikował" sobie nieświadomie.
Windykacja szuka takich udostępniających i wysyła pisma w stylu: "z IP 1.2.3.4, dnia dd-mm-yyyy udostępniano XYZ, płać chuju".
Kwoty w wezwaniu do zapłąty z tego co czytałem były niższe. Nie chcę wprowadzić w błąd, ale było to coś w rodzaju 2-5tys. (chyba, że teraz podnieśli stawkę do 35tys.)
Chomik jest idalnym polem manewru, bo w Polsce ustawodawca nie karze za posiadanie nielegalnych kopii, ale za ich udostępnianie, a jeśli ktoś jest mało ogarnięty z technologią, to chomik automatycznie udostępnia innym informacje o tym co sobie tam zachomikowałeś jeśli tego nie wyłączysz.
2-5 tysi za ugodę a 35 to podstawowa groźba. Chyba gadamy o tych samych kurwach
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Wydawca podręczników masowo pozywa użytkowników "Chomika". Internauci: Sposób na biznes, sami prowokują do udostępnienia
Dom wydawniczy Longpress z Cieszyna żąda po 3,5 tys. zł od użytkowników Chomikuj.pl, którzy nielegalnie udostępnili "zachomikowane" materiały do nauki języków obcych. Nie płacą – sprawa trafia do prokuratury, a policja rekwiruje komputery. "To cwaniacy wykorzystujący prawo autorskie. Nie zarabiają na książkach, więc prowokują do udostępnienia plików, a potem wyciągają kasę" – oskarżają internauci, którzy czują się w tej sprawie poszkodowani.
Przedsądowe wezwania do zapłaty spływają na poczty użytkowników "Chomika" co najmniej od kilkunastu miesięcy. Schemat działania firmy Longpress, która wydaje materiały do nauki m.in. języka angielskiego, włoskiego i francuskiego, zawsze jest ten sam.
Najpierw firma windykacyjna w mailu informuje "podejrzanego", że nielegalnie rozpowszechnia on na Chomikuj.pl konkretny plik i domaga się zapłaty odszkodowania na rzecz wydawnictwa (najczęściej od 2,5 do 3,5 tys. zł). Jeśli adresat takiej wiadomości nie da się przekonać, wysyła następną, w której mowa jest o tym, że nie udało się "ugodowo rozwiązać sporu", więc złożone zostanie do prokuratury powiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Polscy artyści mają zwyczaj narzekać, że piraci odbierają im chleb. Ale to tylko jedna strona problemu.
Dziennik Internautów pisze o kampanii Kupujekopiuje.pl, która próbuje odpowiedzieć na pytanie, ile pieniędzy gromadzi ZAiKS i podobne organizacje i jaka część rzeczywiście trafia do artystów.
Ile pieniędzy trafia do ZAiKS-u?
Związek Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego w ramach kampanii Kupujekopiuje.pl policzył, ile gromadzą na swoich kontach organizacje zbiorowego zarządzania, takie jak ZAiKS. Najwięcej kasy ma oczywiście sam ZAiKS – 1,1 mld zł. Inne organizacje tego typu, które ujawniają publicznie dane finansowe, mają na kontach po kilkadziesiąt milionów. Wszystkie organizacje zbiorowego zarządzania w tej chwili dysponują kwotą 1,22 mld zł.
.
.
.
(...)Na kontach znajduje się obecnie 27,08 mln zł. Jak wydaje zgromadzone pieniądze? W 2012 roku twórcy dostali od Kopipolu 230 tys. zł, a koszty administracyjne wyniosły... 1,59 mln zł. Różnica jest po prostu kolosalna. Artyści powinni bić na alarm, ale wiadomo: łatwiej uderzyć w piratów.
Chwilowo nic nie słychać o pomyśle podwyższenia opłaty reprograficznej i objęcia nią kolejnych urządzeń, jak smartfony, telewizory czy aparaty fotograficzne, ale zapewne temat jeszcze powróci. O tym, dlaczego to fatalny plan, pisaliśmy już wiele razy. Polacy bogatym narodem nie są, sprzęt elektroniczny jest u nas często droższy niż na Zachodzie, a zarobki kilkakrotnie niższe. Wzrost wspomnianej opłaty sprawi, że laptopy będą droższe o 50-100 zł, podrożeją też smartfony i inne urządzenia.
Zamiast ciąć "koszty administracyjne", organizacje zbiorowego zarządzania chcą sięgnąć po raz kolejny do naszej kieszeni. Problem w tym, że artyści wiele na tym nie zyskają. Zyskają ci, którzy niczego nie tworzą i których utrzymujemy, bo od lat taki mamy system. O koniecznych zmianach w tym systemie się nie mówi. Mówi się tylko o stratach powodowanych przez piractwo.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4 »
Strona 3 z 4
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów