W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Kapitalistyczne cwaniactwo   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
20 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 49856
Strona:  «   1, 2, 3, 4 ... 16, 17, 18   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:13, 28 Sie '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kolejnym z przejawów wspomnianego kapitalistycznego cwaniactwa jest narzucanie własnego języka zniekształconych pojęć. Dzięki temu wielu łyknęło bajeczkę o tym, że jeśli dzieje się coś złego, to nie może być to kapitalizmem oraz zaakceptowało oksymorony typu narodowy "socjalizm", wolnościowy "kapitalizm" czy państwo "komunistyczne". Poniżej przedstawiono historię kradzieży wolnościowej retoryki anarchistów i socjalistów przez obóz antagonistyczny.


"Libertarianism is a Type of Socialism, NOT Classical Liberalism

is a socialist political philosophy which has its roots in the socialist workers’ movements of the 1800s and 1900s. It is especially associated with ideas that came out of the First International (IWA – 1864-1876), especially those of Joseph Proudhon, Karl Marx and Mikhail Bakunin. It was upon these ideas, as well as some of those which came later like those of Peter Kropotkin, that the libertarian syndicalists in Spain formed the CNT union in the early 1900s, with the goal of creating a libertarian (socialist) and workers’ self-managed society. What this means is they wanted emancipation of the working class, recognizing that class struggle comes as a result of resistance to management power over workers, because business owners’ aims are profit-based. This means that managers will submit workers to rigid control in the workplace, cut corners and compensation, heap stress on them, etc., in order to maximize profit.

The inequitable distribution of wealth that comes as a result of wage labor creates an economic, political and social power imbalance, since in the market your vote is your dollar, and wage labor in the workplace is an apparatus to give a minority of people more votes in the market than the rest. Libertarians historically wanted to replace these conditions with workers’ self-management and create a socialist society where people have control over their own work and in all economic planning and decision-making, as arranged through popular associations like unions, assemblies, councils and federations. There are various concrete proposals for these types of economies from people like Cornelius Castoriadis, Peter Kropotkin, GDH Cole and others.

In the 1962 book “Capitalism & Freedom”, Milton Friedman says: “The rightful and proper label is liberalism…liberalism emphasized freedom as the ultimate goal and the individual as the ultimate entity in the society. It supported laissez faire at home as a means of reducing the role of the state in economic affairs and thereby enlarging the role of the individual; it supported free trade abroad as a means of linking the nations of the world…”. The word “libertarianism” became associated with right wing classical liberals in the U.S. in the 1960s and 1970s who sought to use the word for political opportunism. In “The Betrayal of the American Right”, Murray Rothbard said, “One gratifying aspect of our rise to some prominence is that, for the first time in my memory, we, ‘our side,’ had captured a crucial word from the enemy…‘Libertarians’…had long been simply a polite word for left-wing anarchists, that is for anti-private property anarchists, either of the communist or syndicalist variety. But now we had taken it over…”

An easy way to understand the major differences between libertarians and classical liberals is that libertarians prioritize positive liberty whereas classical liberals prioritize negative liberty. Positive liberty means having control over the decisions that affect you (self-management) and having access to the resources to fulfill your potential. Negative liberty means merely absence of external restraint. Because the employer doesn’t put a gun to your head to take a job, you’re supposedly “free” as far as the liberal is concerned. But in reality workers face a denial of positive liberty because they are forced to work for employers to afford access to resources they need to live their lives, and have no direct control over their own work or over economic planning decisions which affect their lives.

They also do not have direct control over how negative market externalities, like pollution, climate change and systemic risk, affect their lives. The freedom classical liberals desire includes the freedom to do things like exploit workers and pollute the earth. This contrasts starkly with the freedom desired by libertarians which is to create a political economy where people have direct control over their own work and over economic planning, as well as access to everything they need to fulfill their own potential.

Classical liberals’ prioritization of negative over positive liberty is taken to very extreme ends. Murray Rothbard said “…the parent should not have a legal obligation to feed, clothe, or educate his children, since such obligations would entail positive acts coerced upon the parent and depriving the parent of his rights… the parent should have the legal right not to feed the child, i.e., to allow it to die…” It also led Ludwig von Mises to be an apologist for fascism: “It cannot be denied that Fascism and similar movements aiming at the establishment of dictatorships are full of the best intentions and that their intervention has, for the moment, saved European civilization. The merit that Fascism has thereby won for itself will live on eternally in history.”

Fredrich Hayek, in regards to the dictatorship of Pinochet in Chile, said: “…a dictatorship may be a necessary system for a transitional period. At times it is necessary for a country to have, for a time, some form or other of dictatorial power. As you will understand, it is possible for a dictator to govern in a liberal way. And it is also possible for a democracy to govern with a total lack of liberalism. Personally I prefer a liberal dictator to democratic government lacking liberalism.” Coincidentally, Milton Friedman was an unofficial economic advisor to Pinochet as part of the “Chicago Boys” economics group.

To conclude, classical liberalism, which prioritizes negative over positive liberty, leads to extremely despotic anti-democratic and anti-working class advocacy. This stands in stark contrast to libertarianism, which prioritizes positive liberty and has its roots in the socialist tradition. The word “libertarianism” in the U.S. was usurped by classical liberals for political opportunism, so it is important for actual libertarians, like those of us at WSA, to show this opportunism for what it truly is, and reject any and all association the word “libertarian” has with classical liberalism."


http://ideasandaction.info/2015/08/liber.....iberalism/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:29, 29 Sie '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzisiaj pojawiła się informacja o upadku kolejnego biura podróży. Nie byłoby w tym nic zdumiewającego, gdyby nie to, że rządzące KoLiberki stworzyły wprost idealne warunki do takich przekrętów - min. przez deregulację zawodu organizatora turystyki, brak konieczności posiadania posiadania odpowiednich środków i - standardowe już w tym systemie - przerzucanie kosztów na podatników. Wszystko oczywiście w imię tzw. "wolności" gospodarczej.



"Posłowie pracują nad jednozdaniową poprawką do ustawy o usługach turystycznych, która dla polskich samorządów może być bardzo kosztowna. Zmiana w prawie nie pozostawia już żadnej swobody do interpretacji i jednoznacznie nakazuje marszałkom województw opłacenie przylotu do kraju klientów niewypłacalnych biur podróży. Marszałkowie protestują, Ministerstwo Sportu i Turystyki uspokaja, że bankructwa zdarzają się coraz rzadziej, a branża apeluje o kompleksowe rozwiązania w miejsce pokazowego łatania niespójnego sytemu tuż przed letnim sezonem.

Bez tej zmiany w prawie i tak marszałkowie opłacali sprowadzanie pechowych turystów do kraju z zagranicznych wojaży tyle, że do tej pory było to tylko przyjętym zwyczajem. Już wcześniej można było to we właściwy sposób uregulować, ale przed rokiem rząd odrzucił ustawę o powołaniu Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego. Wtedy też podjęto decyzję, że wystarczy zapewnić bezpieczny powrót turystów do kraju przez tę właśnie poprawkę, która obciąża urzędy marszałkowskie. Wśród ministrów wątpliwości wzbudziły prognozowane wysokie koszty utrzymania Funduszu i do zaniechania dalszych prac nad projektem doszło mimo pozytywnej opinii Komitetu Stałego Rady Ministrów.

W ocenie Pawła Niewiadomskiego, prezesa Polskiej Izby Turystyki, której członkami są najważniejsze i największe biura podróży, agencje turystyczne i towarzystwa ubezpieczeniowe, przeprowadzana obecnie nowelizacja ustawy o usługach turystycznych jest działaniem fasadowym. - Polska branża turystyczna, za pośrednictwem m.in. Polskiej Izby Turystyki już od lat domaga się kompleksowej nowelizacji tego aktu prawnego, tak aby odzwierciedlał on obecne realia rynkowe i żeby zapewniał pełną implementację dyrektywy unijnej. Niestety, w tej sprawie od lat jesteśmy świadkami zaniechania ze strony administracji rządowej - przekonuje Niewiadomski.

Zgadza się z nim Marek Traczyk, ekspert rynku turystycznego i wydawca magazynu branżowego. - To jest przerzucanie odpowiedzialności na samorząd terytorialny, którego zadaniem nie powinno być zajmowanie się tego typu problemami. Odpowiedzialny powinien być Skarb Państwa. To rządzący uwalniając zawód organizatora turystyki doprowadzili do powstawania biur, które oszukiwały klientów. Pozostałe luki prawne również obarczają odpowiedzialnością Skarb Państwa, a nie samorządy - przekonuje Traczyk.

Ustawodawcze doprecyzowanie obowiązku sprowadzania do kraju turystów w razie ogłoszenia upadłości przez organizatorów turystyki to w ocenie prezesa Niewiadomskiego jedynie niewielki fragment koniecznych do przeprowadzenia zmian systemowych, dotyczących zwiększenia finansowego bezpieczeństwa klientów organizatorów turystyki. Nowelizacja nakłada na marszałków obowiązek organizowania powrotów, nie zapewnia jednak dostatecznych źródeł finansowania, w razie gdyby zabrakło środków z gwarancji ubezpieczeniowej.

- Polska Izba Turystyki stoi na stanowisku, że zamiast łatać system zabezpieczeń pozornymi ruchami, wykonywanymi na pokaz przed zbliżającym się sezonem letnim, należy bezzwłocznie przystąpić do prac nad zmianami w prawie turystycznym. Częścią prac nad tą ustawą powinna być analiza zarzuconego przez rząd projektu utworzenia Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego - przekonuje prezes Niewiadomski.

Jego zdaniem prace te powinny zostać potraktowane priorytetowo tym bardziej, że opublikowano już ostateczny projekt wspomnianej dyrektywy UE o imprezach turystycznych. Implementacja nowych zapisów tego aktu prawnego jest obowiązkiem polskiego rządu i powinna zostać ukończona do 2017 r. Jednak szefujący Polskiej Izbie Turystyki stoi na stanowisku, że naprawa systemu zabezpieczeń finansowych dla klientów biur podróży powinna odbyć się na długo przed upłynięciem tego terminu.

Co stanie się, gdyby w tym roku już po nowelizacji upadło biuro podróży i zabrakło pieniędzy z gwarancji ubezpieczeniowej? - Marszałkowie będą musieli zapewnić środki na sprowadzenie turystów, ponieważ realizacja tego zadania będzie na nich nałożona ustawowo. Kwestią niewyjaśnioną pozostaje, od kogo powinni domagać się zwrotu pieniędzy i czy będą w ogóle mieli do tego prawo - mówi Niewiadomski.

W 2012 marszałkowie domagali się zwrotu kosztów przed sądami, ale żadnemu z nich, poza Wielkopolskim, nie udało się wyciągnąć od Skarbu Państwa ani grosza, głównie ze względów natury formalnej.

- Co do klientów, którzy nie odzyskają wpłaconych pieniędzy i nie pojadą na urlop, mogą występować oni z pozwami przeciwko Skarbowi Państwa. Tego typu wyroki na korzyść klientów zapadły już w kilku sprawach, prowadzonych w imieniu osób poszkodowanych m.in. w 2012 r. W ten sposób, za lata zaniedbań ze strony administracji rządowej zapłacą podatnicy - konkluduje Niewiadomski.

Turystyczny Fundusz Gwarancyjny, o którym mówi się regularnie od lat gdy kolejne biura podróży informują o swojej upadłości, miał być drugim obok obowiązkowych gwarancji biur podróży segmentem zapewniającym bezpieczeństwo klientom kupującym usługi u touroperatorów. Miała to być rezerwa zapewniająca zwrot pieniędzy w sytuacji kiedy kwoty zabezpieczone przez gwarancję okazałyby się niewystarczające.

Poza tym to właśnie Fundusz płaciłby za ściąganie turystów do kraju, a nie marszałkowie. W czasie prac nad powołaniem TFG mówiło się nawet o bardzo konkretnej składce, którą płaciliby przedsiębiorcy z branży turystycznej. Miało to być 10 albo 15 złotych od każdego sprzedanego miejsca, w zależności od tego czy podróż odbywałaby się samolotem, czy autokarem. (...)

Wprawdzie w 2013 rząd zdecydował o podniesieniu wysokości gwarancji, które maja obowiązek zabezpieczać touroperatorzy, to jednak w ocenie urzędu mazowieckiego biorącego udział w pracach nad poprawką to ciągle za mało. Obecnie gwarancje wahają się pomiędzy 12 a 14 procent przychodów biura podróży. Marszałek województwa mazowieckiego wnioskował, że w pełni bezpieczny byłby dopiero poziom w okolicach 25 procent obrotów, choć i tak zmiana z 2013 roku podniosła gwarancje blisko czterokrotnie.

Ministerstwo Sportu i Turystyki ma jednak przypadkowego sprzymierzeńca w niezałatwieniu tej sprawy kompleksowo. Wydarzenia z 2012 roku były wyjątkowo oczyszczające dla branży. Jak lubi się przypominać w resorcie odkąd podniesiono gwarancje tylko jeden upadek firmy z 2014 roku spowodował konieczność sprowadzania turystów do kraju."


http://m.money.pl/gospodarka/wiadomosci/.....25690.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 40000 sat

PostWysłany: 00:45, 03 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Do czasu ogłoszenia upadłości biura turystycznego.

Cytat:

"Łatają dziury wpłatami od innych klientów
Finansowe „dziury” i ewentualne roszczenia niezadowolonych biura łatają i pokrywają wpłatami od innych klientów."


http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3.....30492.html


Kolejny potencjalny bankrut to TRAVELPLANET PL

Już w III kwartale 2013 r. biuro miało ujemny kapitał własny, później dokapitalizowali się emisją akcji.
Na koniec III kwartału 2014r. kapitał własny miał wartość 5,688 mln zł, a po kolejnych trzech kwartałach strat zmalał on do 2,16 mln zł.
http://www.biznesradar.pl/raporty-finansowe-bilans/TRAVELPLANET-PL
http://www.biznesradar.pl/raporty-finans.....LPLANET-PL



Cytat:
Upadek biura podróży Alfa Star. Podejrzane transakcje akcjami spółki



Na miesiąc przed ogłoszeniem niewypłacalności biura podróży Alfa Star prezes Sylwester Strzylak wraz z siostrą sprzedali wszystkie posiadane udziały w spółce warte nominalnie 15 milionów złotych. W wyniku transakcji pełną kontrolę nad firmą przejęli egipscy biznesmeni. To tylko dzięki nim biuro jakoś funkcjonowało. Niestety konflikt we władzach doprowadził do odcięcia finansowej kroplówki. Bez realnych funduszy firma działała co najmniej od 2013 roku.

Po weekendowej informacji o problemach z wypłacalnością notowania akcji Alfa Star załamały się. W poniedziałek około godziny 15.00 teoretyczny kurs wynosił zaledwie 0,02 zł - 97 proc. poniżej ceny z piątku. Ze względu na panikę inwestorów giełda postanowiła zawiesić tymczasowo handel.

Nie wszyscy inwestorzy liczą gigantyczne straty. Przed nimi uchroniła się m.in. rodzina Strzylaków, która od 19 lat prowadziła biuro podróży Alfa Star. 23 lipca doszło do kilku bardzo znaczących transakcji akcjami giełdowej spółki. W ich wyniku wszystkich udziałów pozbyli się Izabela Strzylak (125 mln akcji) i jej brat Sylwester Strzylak, który jest prezesem turoperatora. Udziały trafiły do spółki MLV 84, która należy poprzez fundusz Lawson International Investments do Egipcjan z Travco Group. Nie wiadomo dokładnie, po ile akcje zostały sprzedane. W komunikacie spółki możemy przeczytać natomiast, że wartość nominalna tych pakietów to łącznie 15 mln zł.

Rodzina Strzylaków po 19 latach straciła kontrolę nad spółką. Wszystkich udziałów pozbyła się wcześniej także Barbara Balcerek-Pogoda, która wchodziła w skład rady nadzorczej Alfa Star. Nasuwa się pytanie o motywy takich transakcji. Czyżby władze turoperatora wycofały się z akcjonariatu, wiedząc, że dojdzie do bankructwa?

Zdaniem Andrzeja Betleja z Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelDATA nie ma mowy o jakichś niecnych zamiarach. Już na początku roku rodzina Strzylaków porozumiała się z egipskim inwestorem Travco Group, który chciał przejąć Alfa Star. To mu się udało, bowiem w tej chwili pośrednio kontroluje 80 proc. udziałów.

Kto inwestuje w upadający biznes?

Travco Group to największa w Egipcie firma z branży turystycznej, obsługująca ponad milion turystów rocznie, głównie z Europy Zachodniej. Posiada ponad 170 hoteli w Egipcie, Europie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ponad 1000 pojazdów obsługujących turystów oraz dysponuje 21 nowoczesnymi statkami turystycznymi pływającymi po Nilu.

Trudno uwierzyć, że duży inwestor z Egiptu, działający na całym świecie, włożył miliony złotych w bankruta. - Już w przeszłości Travco miało wiele związków czysto biznesowych z Alfa Star. Z czasem biuro wykreowało na tyle dużo zobowiązań wobec Egipcjan, że zdecydowano o przejęciu kontroli nad spółką. Pewnie pomyśleli, że jeśli położą na tym łapę, to ograniczą ryzyko - tłumaczy w rozmowie z money.pl Andrzej Betlej z TravelDATA, który śledzi wydarzenia wokół Alfa Star. - Do tego konieczne było przejęcie większości udziałów - dodaje.


Egipcjanie nie ograniczyli się do zaangażowania kapitałowego. Posiadanie większości udziałów, bez kontroli personalnej, nie jest do końca efektywne. Stąd 13 sierpnia zrobili czystkę w radzie nadzorczej, którą obstawili swoimi ludźmi. Odwołano wszystkich dotychczasowych członków: Barbarę Balcerek- Pogodę, Kamila Wawrucha, Artura Altmana, Anetę Piwowarczyk i Marcina Kaczmarkiewicza i powołano: Osamę Bushra Karas, Halima Williama Salib Abdelnour, Ralfa Corsten, Wolfganga Bremer i Marka Artura Świątkowskiego.

Miesiąc wcześniej z zarządem pożegnały się Joanna Strzylak oraz Małgorzata Strzylak-Skalińska, córki prezesa Sylwestra Strzylaka, który w tej chwili sam zasiada w składzie zarządu.

Egipcjanie osiągnęli kontrolę nad Alfa Star na każdym polu. Mają dużo pieniędzy, więc mogli dalej utrzymywać Alfa Star przy życiu. Coś jednak poszło nie tak. Co? Jest to chyba największa zagadka w tej sprawie. Najprawdopodobniej doszło do konfliktu między prezesem Strzylakiem a nowym inwestorem. Pierwszy nie chciał oddać pełni władzy, więc na początku tego miesiąca turyści przebywający w Egipcie mieli spore problemy. Okazało się, że hotele żądały od nich opłacenia pobytu, którego wcześniej miał nie dokonać Alfa Star na rzecz Travco.

Egipcjanie odłączyli kroplówkę. Fatalny stan finansów od lat

- To, że Alfa Star nie był już w stanie egzystować samodzielnie, było raczej jasne dla tych, którzy interesują się branżą turystyczną - przyznaje Andrzej Betlej z TravelDATA. Biuro mogło w ostatnim czasie działać wyłącznie dzięki wsparciu Travco i to mającemu konkretny wymiar doraźnej pomocy finansowej. Gdy z jakiś powodów, których jeszcze nie znamy, nastąpiło zacięcie, efektem była utrata płynności płatniczej i w konsekwencji konieczność zgłoszenia niewypłacalności biura do mazowieckiego urzędu marszałkowskiego - tłumaczy ekspert.

"Samodzielną egzystencję biura uniemożliwiał stan jego finansów. Touroperator nie posiadał realnych funduszy własnych, a imponujące fundusze widoczne w sprawozdaniach finansowych były tylko efektem zapisów księgowych reprezentujących wartość znaku towarowego Alfa Star, wyceny relacji z agentami i wartość baz klientów. Dlatego spółce stale brakowało pieniędzy i była zmuszona do posiłkowania się pożyczkami, których wartość na koniec 2014 roku wynosiła 8,99 miliona złotych. Prawdopodobnie pochodziły od Travco. W pierwszym półroczu Alfa Star poniosła straty w wysokości prawie 12 milionów złotych, a skorygowane fundusze własne stały się ujemne" - czytamy w raporcie TravelDATA.

Tylko w okresie kwiecień-czerwiec strata przekroczyła 8 mln zł. Uwzględniając pierwsze trzy miesiące roku, wynik jest gorszy o kolejne 4 mln zł. To prawie jedna czwarta całych obrotów biura podróży w tym czasie.


Instytut Badań Rynku Turystycznego TravelDATA już w 2013 roku ostrzegał, że Alfa Star może kontynuować działalność tylko w "sprzyjających warunkach", czyli beż żadnych turbulencji, szczególnie w Egipcie i Turcji - głównych rynkach dla biura. Po drugim zamachu w Tunezji mającym miejsce pod koniec czerwca, sprzedaż wycieczek na kierunkach egipskich znacząco spadła, co pogrążyło firmę.


Więcej znaków zapytania wokół egipskiego inwestora

Travco Group kontroluje Alfa Star, ale oczywiście nie bezpośrednio, tylko przez powiązany z nim fundusz Lawson International Investments. Miesiąc temu doszło do podejrzanej transakcji przetransferowania wszystkich 263 mln akcji z Lawsona do MLV 84.

Kapitał szacowany na 168 mln zł (wartość akcji notowanych na NewConnect) przepłynął więc z funduszu zarejestrowanego na Wyspach Dziewiczych do małej warszawskiej spółki o kapitale zakładowym wynoszącym zaledwie 5 tys. zł. Jedyne, co o niej wiadomo, to to, że zajmuje się doradztwem w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i zarządzania.

- Travco w pewnym momencie mogło dostrzec, że sytuacja finansowa Alfa Star jest trudniejsza niż się wydawało. Sprawa wymagała ścisłego nadzoru, stąd decyzja o przeniesieniu bezpośredniego zarządzania do profesjonalnej firmy doradczej. Na pewno polskiej spółce bliżej do realiów rodzimego rynku niż funduszowi z brytyjskiej kolonii. Po raz kolejny celem było ograniczenie ryzyka i lepsza kontrola. To jako bardzo profesjonalny ruch - ocenia Andrzej Betlej.

Czy to pomoże Alfa Star odbić się od dna? Zdaniem eksperta, finansowo jest możliwość zmartwychwstania biura, ale w branży turystycznej nieocenionym kapitałem jest zaufanie, które jest już nie do odzyskania.

http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/ar.....91615.html

Tak postępuje koncentracja kapitału i eliminowanie konkurencji.
Zwłaszcza, że w zeszłym roku były właścciiel miał zamiar otworzyć linię lotniczą.

Cytat:

Czy żałuje pan przygody z 4You? (przyp. red. 4You Airlines) Zrobiłby pan dzisiaj to samo?

Trudno mi ocenić, bo czarny PR zaczął mnie zabijać. Człowiek uczy się na błędach, myślę, że chyba bym inaczej postąpił. Za dużo zaufałem ludziom, którzy mnie potem wystawili w jakiś sposób, a ja jako prezes musiałem być z tym do końca.

Przyznaję, że nie powinniśmy wchodzić w rejsy z Łodzi i Rzeszowa, to był za wysoki poziom. Taka działalność jest zastrzeżona dla innych grup ludzi. To są silne grupy, którym zależy, żeby jednak Łódź i Rzeszów nie latały.


http://www.rp.pl/artykul/1148815.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:28, 03 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Okazuje się, że naiwniaków czerpiących wiedzę o świecie wyłącznie z kolorowych mediów nie brakuje także wśród przedsiębiorców. Laughing


"Na początku roku do urzędu pracy w Toruniu wpłynęła atrakcyjnie wyglądająca oferta. Oto lokalny przedsiębiorca poszukuje 200 osób do pracy przy produkcji gilz. Jest tylko jeden problem – wymagania. Szef chce pracownika, który ma wykształcenie zawodowe i hardo dobrą znajomość języka angielskiego.

"Te dwa elementy rzadko idą w parze... Pracodawca ma prawo zatrudnić obcokrajowca, gdy nie znajduje odpowiedniego Polaka. Wystąpienie Del Vis do PUP w Chełmży było więc przygotowaniem sobie gruntu" – komentuje potem lokalny portal.

Ten przedsiębiorca to właśnie Krzysztof Wiśniewski. Dlaczego chciał sprowadzić do firmy 200 Hindusów? Wtedy tłumaczył, że zna Indie, a "Hindusi to spokojni i dobrzy pracownicy". – Praca po 10-12 godzin w piątek i świątek nie jest dla nich problemem. Nie narzekają. A z wynagrodzenia zbliżonego do tego, jakie otrzymują u mnie Polacy, byliby bardzo zadowoleni – mówił.

Jak stwierdził, ma już indyjskie maszyny, które dostosowuje teraz do unijnych wymogów. Dlatego myśli o pracownikach. A Hindusi nie dość, że pracowaliby ciężko, to sami opłacaliby sobie ubezpieczenie.

Od momentu, gdy Wiśniewski szumnie ogłaszał swoje plany, minęło kilka miesięcy. Okazuje się, że Hindusi jednak nie przyjechali do Polski i nie zostali zatrudnieni w firmie Del Vis. Przedsiębiorca dość niejasno mówi o powodach."


http://natemat.pl/153357,chcial-zatrudni.....bezrobocie


Wspomniany prywaciarz zapewne nawet nie słyszał o tym, że Indie należą do najszybciej rozwijających się gospodarek, w związku z czym przyciągają wykwalifikowanych reemigrantów z kręgu anglosaskiego oraz inwestują w wielu zakątkach świata. Także w Polsce i Europie Środkowej, więc nadwiślański ochłap może wzbudzić co najwyżej politowanie, a nie chęć podjęcia półniewolniczej pracy. Very Happy

Cytat:
Przyznaję, że nie powinniśmy wchodzić w rejsy z Łodzi i Rzeszowa, to był za wysoki poziom. Taka działalność jest zastrzeżona dla innych grup ludzi. To są silne grupy, którym zależy, żeby jednak Łódź i Rzeszów nie latały.


Należałoby też postawić pytanie o sens utrzymywania lotnisk w mniejszych miastach oraz w pobliżu głównych portów lotniczych - np. Łódź to tylko 120 km od Warszawy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:26, 06 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Podobno z urzędu pracy w Poznaniu.

Skoro w grę wchodzi tutaj najtańsza pod względem kosztów umowa o dzieło, to - wg polskiej religii liberalnej - płaca powinna być wymiernie wyższa. Co na to samozwańczy "wolnorynkowcy" - dlaczego prywatny listonosz zarabia mniej od zatrudnionego na etat Question

Swoją drogą, kadra zarządzająca Poczty Polskiej musi zwijać się ze śmiechu, gdy widzi takie nieudacznictwo, które próbuje być "konkurencją". Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Forged




Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 256
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:04, 06 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Siedemdziesiąt pięć groszy na GODZINĘ!!!
Ja pierdolę!!!
Będzie rozlew krwi!
I nie wszystkie żydłackie skurwysyny zdążą spierdolić do jakiegoś kibucu poza Polską!
_________________
"Demokracja niesie wyłącznie piękne słowa ale ani pracy ani chleba." - Labadine
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:37, 07 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tym razem coś pozytywnego Smile :



http://www.orlen.pl/PL/BiuroPrasowe/Stro.....8221;.aspx



Co prawda udział SP w Orlenie jest już mniejszościowy, ale i tak pozostaje największym udziałowcem. Wbrew systemowym dogmatom - spółki SP/z udziałem SP mogą być rentowne i dobrze zarządzane, gdy nie kierują nimi osoby na usługach prywatnego kapitału.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzyzak




Dołączył: 01 Sie 2011
Posty: 488
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:37, 07 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hmm - to chyba nie najlepszy przykład. Orlen jest monopolistą (udział Lotosu w rynku jest kilka razy mniejszy) i podobnie jak PGNiG nie ma prawa przynosić straty. Już oni to odpowiednio ustawią.
Tak samo jak informacja o prywatnym sterowaniu - wszyscy przecież pamiętają, jak Kulczyk wybierał swojego prezesa Orlenu i wybrał Smile A potem radę nadzorczą. Jak postawił się Kaczmarek itd. itp.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:47, 07 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"Przekroczyliśmy 37% udziału w rynku detalicznym w Polsce. Spokojnie w sposób organiczny zwiększymy ten udział do 40% poprzez wzrost wolumenu, optymalizację sieci, punktowe dobudowywanie" - powiedział Jędrzejczyk podczas konferencji.

Dodał, że w Czechach udział grupy wynosi 15% i na tym rynku może ona analizować kupno dopasowanej sieci stacji. W Niemczech udział grupy w rynku stacji paliw wynosi 6%."


http://wyborcza.biz/Gieldy/1,132329,1729.....cznym.html

37% to żaden monopol. Szacuje się, że Orlen z Lotosem mają razem ok. 45% udziałów w rynku, czyli ponad połowa należy do zagranicznych podmiotów. Państwowa własność jest dość powszechna w branży paliwowej - norweski Statoil to też publiczne przedsiębiorstwo.

Cytat:
podobnie jak PGNiG nie ma prawa przynosić straty.


PGNIG czasem przynosi straty. Jego działalność nie ogranicza się do Polski, więc wpływa na nią wiele czynników. Znacznie lepiej z grą na obcych rynkach radzi sobie KGHM.


Natomiast ideologiczna prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych/miejskich/gminnych, zwłaszcza zaliczających się do monopoli naturalnych oraz wymagających ogromnych nakładów inwestycyjnych, nigdy nie kończy się dobrze dla klientów.

Doskonałe przykłady to sprywatyzowane Gdańskie i Stołeczne Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, które zaowocowały najwyższymi kosztami dostarczanych usług w całym kraju.

Dlatego kolejny z przejawów kapitalistycznego cwaniactwa to stawianie znaku równości między wszystkimi rynkami i to pomimo tego, że występują między nimi wielkie różnice. W ten sposób często agituje się za prywatyzacją strategicznych sektorów gospodarki (bo publiczne złe!), które przynoszą korzyści jedynie kapitałowi. Dogmatyzm zaślepia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzyzak




Dołączył: 01 Sie 2011
Posty: 488
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 06:49, 08 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kaczafi napisał:
37% to żaden monopol. Szacuje się, że Orlen z Lotosem mają razem ok. 45% udziałów w rynku, czyli ponad połowa należy do zagranicznych podmiotów

Kaczafi - bardzo szanuję twoje wpisy i jesteś osobą, która przekonała mnie do wielu kwestii (spółdzielnie, sprawiedliwy podział zysków itd.), ale tu znów muszę wytknąć małe niedopatrzenie.
Jak sam wpisałeś - chodzi o udział w rynku detalicznym, czyli bezpośredniej sprzedaży paliw. Natomiast Orlen generalnie jest postrzegany jako PRODUCENT paliw i tu ma monopol. Nie znam konkretnych danych, kiedyś czytałem na ten temat i było to wielkości rzędu 80-kilku %. Import paliw do Polski jest homeopatyczny i kiedyś była to bezsiarkowa na Statoil i VPover z Shell. Można więc śmiało powiedzieć, że w Polsce niemal wszystkie stacje sprzedają paliwa albo Orlen albo Lotos.

A co do PGNiG to nie ma w Polsce innej firmy sprzedającej gaz ziemny (mylę się?). I wiem, że przez wiele lat (pewnie do tej pory) tzw. Skarb Państwa zakładał w ustawie budżetowej, że PGNiG ma wrzucić do "wora" dywidendę o założonej wartości, więc manipulując cenami ta dywidenda (kiedyś był to min. miliard PLN) była oddawana zawsze.

W obu firmach góra jest z nadania partyjnego lub partyjno-biznesowego. Jedynie z Olechnowiczem z Lotosu jest inaczej. Znam kwestię, bo zarówno moja rodzina jak i sąsiedzi pracują tam na wysokich stanowiskach i znają Olechnowicza od kilkudziesięciu lat.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:08, 08 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Krzyzak napisał:

Kaczafi - bardzo szanuję twoje wpisy i jesteś osobą, która przekonała mnie do wielu kwestii (spółdzielnie, sprawiedliwy podział zysków itd.), ale tu znów muszę wytknąć małe niedopatrzenie.


Działałność spółdzielni nie zapewnia sprawiedliwego podziału korzyści z jej funkcjonowania.
Raz dotyczy to zysków pieniężnych, bo te powstają z dwóch źródeł: z drukowania waluty przez bank centralny, ze straty podmiotów innych niż spółdzielnie z nadwyżką pieniężną.
Po drugie uczestnicy spółdzielni prowadzącej działalność, z wykorzystaniem środków produkcji, uzyskują przywilej co do korzyści z tych konkretnych środków produkcji a zarazem ograniczają prawo innych do decydowania o tych środkach produkcji (z siłą jednego głosu każdej osoby, która nie decyduje)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:32, 08 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Krzyzak napisał:
Jak sam wpisałeś - chodzi o udział w rynku detalicznym, czyli bezpośredniej sprzedaży paliw. Natomiast Orlen generalnie jest postrzegany jako PRODUCENT paliw i tu ma monop


Zwracam honor. Wink

Wstawię odpowiednie dane, jeśli uda mi się znaleźć, ale zagraniczni producenci pewnie nie będą mieć dużego udziału w rynku. Na przykład BP importuje z przygranicznej rafinerii w niemieckim Schwedt, ale nie wiem jak z resztą dystrybutorów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 40000 sat

PostWysłany: 20:35, 08 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem



Hipokryzja piewców liberalnego kapitalizmu nie zna granic.



Pomijając tradycyjny już brak sprzeciwu wobec dojenia publicznych środków przez biznes, okazuje się, że nawet czołowy samozwańczy wolnorynkowiec potrzebował wsparcia Narodowego Centrum Kultury (!), żeby móc pochwalić się swoim talentem bajkopisarskim.

Czyżby ta pozycja miała być skazana na wolnorynkową porażkę i dlatego nie została wydana przez żadne prywatne wydawnictwo Question Dość prawdopodobne. W końcu tzw. polskiemu liberałowi - wbrew rzekomym własnym przekonaniom - pieniądze podatników nigdy nie śmierdzą. Cool



Tyle, jeśli chodzi o wiarygodność kolejnych już (niezliczonych) pseudo-antysystemowców, konserwujących ustrój III RP. Wink





Wbrew różnym mitom, wzrost produktywności w gospodarce kapitalistycznej wcale nie musi iść w parze ze wzrostem płac. To akurat dotyczy USA, ale w Polsce też pojawia się coraz większa dziura między nimi. Dlatego systemowy mit o wiecznym "byciu na dorobku" można potłuc o kant dupy, bo w praktyce tylko odwraca uwagę od rzeczywistego podziału owoców pracy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 01:40, 12 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Współczesna walka Dawida z Goliatem. Apple chce przejąć domenę Polaka AP.pl. "Inwigilowali mnie nawet na Facebooku" 11.09.2015

Właściciel domeny ap.pl opowiada o swojej nierównej walce z Apple • Artur Janiszewski, archiwum prywatne

Apple atakuje polskiego przedsiębiorcę i chce przejąć domenę AP.pl, którą Artur Janiszewski ma od 13 lat. Sprawa jest w toku, ale co chwilę wychodzą w niej kolejne wątki. Jak mówi w rozmowie z naTemat sam zainteresowany, niedawno okazało się, że prawnicy Apple przeczesują jego Facebooka, żeby znaleźć rzekome dowody. – Uważam, że mam szansę. Apple nie ma racji – mówi właściciel sklepu i domeny AP.pl.

Zacznijmy więc od początku. Kiedy i jakie roszczenia zgłosił Apple?

Pierwsze pismo ostrzegawcze od Apple otrzymałem w maju tego roku. Pismo wskazywało, że sprzedaję produkty, które nie są produktami autoryzowanymi przez Apple, czym naruszam ich prawa do znaków towarowych, w związku z czym żądają ode mnie nieodpłatnego przeniesienia praw na domenę ap.pl. Czyli w praktyce, abym im ją zwyczajnie oddał.

I co pan wówczas zrobił?

Odpisałem, że absolutnie się nie zgadzam ze stawianymi zarzutami i odmawiam przekazania praw do domeny. Domena należy do mnie od roku 2002 i nie naruszam ich praw. Poparłem to dowodami .

I co było dalej?

Po otrzymaniu pisma ostrzegawczego, trzykrotnie rozmawiałem telefonicznie z prawnikiem reprezentującym Apple. Podczas tych rozmów padła oferta zakupu domeny za 6000 USD. Kwota na tyle niska, że od razu odmówiłem. Dodałem też, że nie przewiduję sprzedaży domeny. Po paru tygodniach otrzymałem sześciusetstronicowy pozew. Sprawa wyglądała na tyle nieprawdopodobnie, że zdecydowałem się nagłośnić ją w mediach internetowych. W międzyczasie, wraz z kancelarią prawniczą przygotowaliśmy odpowiedz na pozew. Na początku września otrzymałem replikę na moja odpowiedź, która jeszcze mocniej mnie atakuje.

Tak wygląda strona AP.pl


To znaczy?

Prawnicy Apple posunęli się do tego, że inwigilowali moje prywatne i firmowe konto na Facebooku i w replice przytoczyli przykłady różnych moich wpisów, które zostały zinterpretowane w niewiarygodny sposób przeciwko mnie. Działanie takie jest dla mnie czymś absolutnie nowym i bardzo nieprzyjemny. Pokazuje z jaką determinacja prawnicy Apple próbują osiągnąć swój cel. Wyszło na to, że wszystko, co powiem, może zostać wykorzystane przeciwko mnie, wliczając w to ten artykuł.

Apple pana szpieguje?

Można tak powiedzieć. Kontrolują mojego Facebooka... I nie wiem co jeszcze robią, czego mogę się spodziewać. Jeden z zaprzyjaźnionych prawników ostrzegł mnie, że mogę mieć nawet telefon na podsłuchu (mam iPhone'a). Na razie prawnicy Apple zeskanowali moje wpisy i dołączyli je do pozwu. Według nich, działam w złej wierze.

Jakiego rodzaju pańskie wpisy Apple umieścił w pozwie?

Podam przykład: przeprowadziłem ankietę z użytkownikami iPhone'ów, chciałem się dowiedzieć jakiego rodzaju kable kupują. Po prostu, zwykła ankieta. Wpis ten został zinterpretowany jako moja „swoista odpowiedź na zarzuty stawiane przez Apple, że oferowane produkty naruszają prawa Apple”. To naprawdę niewiarygodne jak można przeinaczyć słowa. Zresztą cała ta sprawa, w ogóle jest dla mnie niewiarygodna i nielogiczna.

Co jeszcze znalazło się w tym pozwie?

Podstawowym zarzutem jest stwierdzenie, że korzystanie z nazwy domeny ap.pl narusza prawa Apple do wspólnych znaków towarowych. Dowodem jest zakupiony przez podstawioną firmę zestaw ładowarek, z którego kabel USB nie miał certyfikatu Apple, po prostu zamiennik. Apple twierdzi, że rzekomo świadomie wprowadzam klientów w błąd, mimo że w opisie produktu była wyraźna informacja o tym, że ten kabel nie posiada certyfikatu. Należy także zaznaczyć, że ten konkretny produkt jest na rynku ogólnodostępny.

Kabel kupiła podstawiona firma?

Tak, podstawiona przez Apple firma. Zapamiętałem dokładnie, bo dziewczyna, która kupowała ten produkt zachowywała się dziwnie. Poza tym kupiła też uniwersalny kabel, który szukał klienta przez dwa lata. Ten kabel przeznaczony był do 6 różnych urządzeń, które już dawno zostały wycofane z rynku, jak na przykład stary iPod, czy stare PSP.

Co w takim razie zamierza pan teraz zrobić z domeną, oddać ją Apple?

Losy domeny są obecnie w rękach Arbitra Sądu Polubownego. Paradoksalnie sam Apple uzmysłowił mi, że warto inwestować w tę domenę, dlatego systematycznie poszerzam asortyment, również do urządzeń innych marek. Dotychczas, nie poświęcałem sklepowi dużej uwagi, gdyż utrzymuje się z czegoś innego. Jednak z uwagi na brak domen dwuliterowych domenę ap.pl traktowałem jako swoistą inwestycję. Natomiast do momentu rozstrzygnięcia sporu nie mogę nic zrobić.

Sąd Polubowny, czyli proces? Na jakim jest obecnie etapie?

To właściwie nie będzie proces. Raczej arbitraż. Odbędzie się on w Sądzie Polubownym – czyli w organizacji pozarządowej, która ocenia takie spory. Materiał dowodowy trafia do jednego arbitra, on go ocenia i decyduje o losach domeny.

Sprawa między właścicielem AP.pl a Apple odbędzie się w Sądzie Polubownym.•Fot. Shutterstock

Sądzi więc pan, że ma jakiekolwiek szanse by wygrać?

Jestem nadal dobrej myśli. Wszystko będzie zależało od arbitra. Liczę na jego racjonalność. Według mnie i zresztą nie tylko, bo według licznych prawników, którzy się w tę sprawę zaangażowali, żądania Apple dalece wykraczają poza zdrowy rozsądek. Mieszkamy w Polsce, mamy taka, a nie inną domenę Najwyższego Poziomu jaką jest „.pl”, i tak naprawdę nie miałem innej alternatywy rejestrując ap.pl. Jeśli mieszkałbym np. w Niemczech, domena by się nazywała ap.de itp. Poza tym, jak mogłem w 2002 roku rejestrować domenę w złej wierze, jak to Apple próbuje mi uwodnić, kiedy to wtedy zaledwie garstka pasjonatów słyszała o produktach tej firmy. Absurd goni absurd.

Dlatego też uważam, że mam szansę. Apple nie ma racji. Poza tym, patrząc na to szerzej, uważam, że działania Apple są bardzo niebezpieczne dla wolności prowadzenia działalności gospodarczej w internecie. Apple ogranicza konkurencyjność, próbuje zawłaszczyć internet.

Wielu Polaków pana popiera i przez to wszystko ma pewnego rodzaju uraz do Apple.

Wiem, jednak moim celem nie było nakręcanie nienawiści do Apple, tylko zwrócenie uwagi opinii publicznej na to, że po raz kolejny (wcześnie podobny problem miało a.pl) Apple Inc. z Kalifornii za pośrednictwem kancelarii pozywa polskiego przedsiębiorcę.

Poza tym nie spodziewałem się, że tak olbrzymia rzesza internautów wyrazi swoje poparcie. Także korzystając z okazji chciałbym wszystkim serdecznie podziękować za życzliwe komentarze i maile ze słowami otuchy i wsparcia, które to dały mi siłę i wiarę w to, że można wygrać tę nierówną walkę z najbogatszą korporacją świata. Bez was byłoby mi znacznie trudniej.

Chciałbym także podziękować środowisku prawniczemu za rady i wskazówki dotyczące obrony, a w szczególności adwokatowi Jakubowi Orłowskiemu z Wrocławia, do którego odsyłam osoby z podobnymi problemami.
http://natemat.pl/153971,wspolczesna-wal.....ze-z-apple



Komentarze (wybrane):

Dexterowy Dexter
Cóż. Problem tylko w tym, że dziś samo Apple posługuje się swoja nazwą nielegalnie.
Wynika to ze złamanej umowy pomiedzy Apple Computer (obecnie Apple Inc.), a Apple Records (obecnie Apple Corps), czyli firmą wydawniczą Beatlesów. Umowa ta zakładała, że Apple Inc. może używac tej nazwy, pod warunkiem, że nie wejdzie ze swoimi produktami i usługami na rynek muzyczny.
Apple złamało tę umowę prezentując usługę iTunes (wraz z iPod'ami)
Lubię to! · Odpowiedz · 19 · 12 godz.

Marcin Majchrzak
łapy precz apple - nie dali radę z a.pl to rzucili sie na ap.pl ; ) może niech spróbują szczęscia z sra.pl za 6000$ może się uda. Panie Arturze niech się pan nie poddaje - jeżeli sąd polubowny przyzna racje apple to będzie jakiś kosmos. żenada że wolą wywalić 10 więcej w utrzymanie prawników krętaczy niż po ludzku wynegocjować cenę która zadowoli obie strony. #applesucks
Lubię to! · Odpowiedz · 12 · 11 godz.



----------------------------------------------------------------





AP.PL – SPÓR O DOMENĘ, CZYLI DAWID VS GOLIAT 2015-08-20

Foto David versus Goliat at present time via Shutterstock.

Temat sporu o domenę ap.pl na Antywebie pojawił się już wcześniej w artykule Maćka. Pisał wtedy o tym, że całą sprawę Apple mogło rozwiązać polubownie, nie nadwyrężając przy tym swojego wizerunku. Sprawa jednak skończyła się w sądzie. Tym razem skupimy się zatem na możliwych rozwiązaniach prawnych.

Autorem wpisu jest Adwokat Jakub Orłowski.

Już na wstępie trzeba powiedzieć, że w prawie polskim brak jest jakichkolwiek norm prawnych, które jasno wskazywałyby, że doszło do używania znaku towarowego Apple Inc. w adresach internetowych na terytorium Rzeczpospolitej Polski. Posługując się przykładem, jeżeli przedsiębiorca na towarze o kształcie puszki umieści logo o nazwie Coca-Kola i będzie taki produkt oferował do sprzedaży w granicach administracyjnych RP, to z łatwością odpowiemy, że narusza prawa ochronne do renomowanego znaku firmy Coca-Cola Company. Natomiast, gdyśmy zarejestrowali domenę internetową Coca-Kola.pl to, ciężko jest stwierdzić, że ten ciąg zero-jedynkowy, który na język zrozumiały dla ludzi tworzy nazwę Coca-Kola.pl jest użyciem znaku towarowego Coca-Cola.

Na takiej właśnie kanwie powstał spór Apple Inc. z polskim przedsiębiorcą, właścicielem domeny internetowej ap.pl. Ten spór sądowy jest typowym przykładem wykorzystania potężnego aparatu korporacyjnego skierowanego przeciwko zwykłemu, przeciętnemu sprzedawcy. Jest to przykład zastosowania i zaangażowania całkowicie nieproporcjonalnych środków do celu jaki gigant internetowy chce osiągnąć. Pozew w niniejszej sprawie liczy tyle, co przeciętne powieść, bo około 600 stron. Może jest tak, że w ten sposób powód chciał pokazać swoją determinację oraz zniechęcić do podjęcia obrony?

Czy w tej sytuacji Artur Janiszewski jest na całkowicie straconej pozycji? Nie do końca.

Paradoksalnie, główną siłą polskiego przedsiębiorcy jest siła jaka została wykorzystana przeciwko niemu i to właśnie ten fakt – niczym w Aikido – można obrócić przeciw atakującemu.

ZASADA “CZYSTYCH RĄK”

W pierwszej kolejności należy wspomnieć o zasadzie “czystych rąk” polegającej na tym, że nie powinno (nie można) czynić zarzutów do kogokolwiek w sytuacji, gdy własne zachowanie może być odbierane jako naruszające pewne reguły postępowania. W tym kontekście należy cofnąć się w czasie i opowiedzieć o historii jednego ze znaków towarowych Apple i tego w jaki sposób został o zarejestrowany. Odmiana jabłek McIntosh czas jakiś temu była bardzo popularna. Jef Raskin, pracując dla Apple, owoce tej odmiany lubił. Zaprojektowany przez siebie komputer nazwał Macintosh. Modyfikacja pisowni marki była wymuszona ochroną znaku towarowego firmy McIntosh. Marka ta należała do firmy, która również zajmowała się produkcją sprzętu elektronicznego. Swoja drogą, firma Cortland będąca reselerem produktów Apple, wykorzystuje nazwę jabłoni Cortland pochodzącej właśnie od odmiany McIntosh.

Oznacza to, że firma z USA dla nazwania jednego ze swoich produktów posłużyła się istniejącą zarezerwowaną nazwą, do której nie miała żadnych praw. Sam znak towarowy Apple jest nazwą powszechną, której używania nikt zakazać nie może, bo tworzyłoby to sytuację bez precedensu.

DOMENA NAJWYŻSZEGO POZIOMU PRZEDMIOTEM SPORU?

W prawie polskim (ale nie tylko) panuje powszechne przekonanie, że domena najwyższego stopnia (.pl, .com, itp.) nie ma charakteru odróżniającego. Oznacza to tyle, że przy badaniu, czy nazwa danej domeny internetowej może naruszać czyjeś prawa, bierze się pod uwagę tylko i wyłącznie domenę drugiego stopnia. Przykład: Cola.pl badamy i oceniamy nazwę Cola, a nie Cola.pl. Podobnie w tym przypadku: kwestionować można jedynie możliwość wykorzystania słowa “ap” w nazwie domeny.

Co ciekawe, Apple wydaje się doskonale tę zasadę rozumieć. Na stronie internetowej znajdziemy następującą informację:

Domain Names: You may not use an identical or virtually identical Apple trademark as a second level domain name. Not acceptable: “imac.com” , “imacapple.com”, “imac-apple.com”, “podmart.com”

W wolnym tłumaczeniu oznacza to, że zabronione jest identyczne używanie znaku towarowego Apple w domenie drugiego stopnia. Jeden z kluczowych argumentów dla których pozew nie powinien zostać uwzględniony.

A CO NA TO POLSKIE PRAWO?

W tym procesie Apple Inc. próbuje polskiemu przedsiębiorcy, który od wielu lat prowadzi działalność gospodarczą pod nazwą Art Production zakazać wykonywania działalności w internecie pod adresem ap.pl, gdzie “ap” jest akronimem od nazwy Art Production. Warto w tym miejscu przytoczyć art. 43 § 4 k.c., z którego wynika, że „Przedsiębiorca może posługiwać się skrótem firmy” – w tym przypadku „AP” jest skrótem firmy niezależnie od tego, jak będziemy czytać tez zwrot. Zgodnie z prawem polskim, przedsiębiorca ma również prawo do prowadzenia działalności w internecie, w domenie najwyższego stopnia .pl. W jaki zatem sposób połączenie tych uprawnień może naruszać prawo do znaku towarowego Apple Inc.?

Apple już wcześniej próbowało swych sił na tym polu. Chodzi o sprawę z 2012 roku, w której korporacja z Cupertino domagała się unieważnienia znaku towarowego a.pl. No cóż, w końcu pozwany pod tą domeną prowadzi sprzedaż (m.in.) jabłek.

PIĄTA WŁADZA – KORPORACJE

Trudno wyobrazić sobie sytuację, że jakaś korporacja, jak duża by nie była, będzie mogła decydować o tym, czy na terenie danego kraju, ktoś będzie mógł lub nie używać liter lub słów, wchodzących w skład nazwy znaku towarowego powszechnie znanego. Możliwość posiadania takiego monopolu całkowicie wykracza poza jakiekolwiek dotychczas znane ramy prawne.

Ogranicza i negatywnie wpływa na możliwości twórcze. Przecież nazwa apple (po polsku jabłko) jest nazwą owocu, niczym więcej. Ochrona tego znaku towarowego jest zastrzeżona dla ściśle określonych zdarzeń prawnych i tak należy na nią patrzeć, nie ma ona charakteru absolutnego, o czym chyba zapominają jego właściciele.

Sprowadzając sytuację do absurdu Apple Inc. jako właściciel znaku towarowego Mac.com mógłby pozwać sieć restauracji Macdonald, że ta bezprawnie wykorzystuje jej znak towarowy w powszechnie lubianych kanapkach BigMac. Ten element ograniczania konkurencji i zawłaszczania internetu do swoich partykularnych celów jest bardzo niebezpieczny. Takie działania prowadzą do ujednolicania różnorodnego świata. Wprowadzają szablony zamiast różnorodnych form twórczego wyrazu. A w konsekwencji prowadzą do standaryzacji życia i decydowania o nim przez światowe korporacje.

RÓWNI I RÓWNIEJSI?

Dodatkowym potwierdzeniem dlaczego również roszczenie to pozbawione jest prawnego uzasadnienia, jest porównanie dotyczące prowadzenia stron internetowych o nazwie w domenie drugiego stopnia „AP” w innych krajach, w domenach najwyższego stopnia, a które to nie mają żadnych związków z firmą Apple i do niej nie należą.

Domena ap.de – związana z motoryzacją

Domena ap.fr – związana z obsługą biznesu

Domena ap.com – związana z dźwiękiem

Są to tylko wybrane przykłady nazw domen internetowych pod którymi przedsiębiorcy z różnych krajów prowadzą swoją działalność gospodarczą. Dlaczego zatem to polski przedsiębiorca ma oddać prawa do swojej domeny, która jest skrótem nazwy jego firmy, skoro nawet w domenie com, a więc na amerykańskim rynku, chyba dużo bardziej atrakcyjnym dla Apple Inc. niż rynek polski, można prowadzić działalność w internecie nie będąc związanym z tą firmą. Osobiście żadnej różnicy nie widzę, nazwy domen w domenie drugiego stopnia są takie same, identyczne.

A MOŻE CHOCIAŻ STRONY SĄ PODOBNE?

Przechodząc na inne pole rozważań należy jedynie krótko powiedzieć, że odwiedzając strony powoda i pozwanego trudno jest się pomylić i stwierdzić, że strona internetowa prowadzona pod nazwą ap.pl jest w jakikolwiek sposób powiązana z firmą, w tym przypadku z Apple Inc. Szata graficzna, kolorystyka, treści, rozwiązania techniczne, użyte loga, informacje na stronie dla konsumentów, są jak ogień i woda. Na żadnym etapie nie ma nawet teoretycznej możliwości pomyłki, chyba, że była by to osoba niewidoma.

Co prawda, właściciel strony ap.pl informuje m.in., że prowadzi serwis iPhone, iPad, iPod, MacBook, Samsung, Sony, LG, HTC . Niemniej wśród urządzeń od Apple wymieniony został również sprzęt od innych producentów. Po drugie nie ma informacji o tym, że jest to serwis autoryzowany przez Apple. A co z kwestią praw do znaku towarowego Apple w odniesieniu do oferty polskiego przedsiębiorcy? Nawet jeśli nie jesteśmy wyłącznym dystrybutorem towarów danej marki, możemy posługiwać się nazwą producenta w momencie, kiedy jego towary zostały już wprowadzone do obrotu. W momencie zakupu następuje wyczerpanie praw do znaku towarowego. Polska regulacja w zakresie wyczerpania prawa na znak towarowy jest w zasadzie zbieżna z przepisami dotyczącymi wspólnotowego znaku towarowego. Art. 13 rozporządzenia o wspólnotowym znaku towarowym stanowi: „wspólnotowy znak towarowy nie uprawnia właściciela do zakazania jego używania w odniesieniu do towarów, które zostały wprowadzone do obrotu na terytorium Wspólnoty pod tym znakiem towarowym przez właściciela lub za jego zgodą”.

…ONE LAST THING

Powodem w sprawie jest Apple Inc. 1 Infinite Loop Cupertino, CA 95014 408-996-1010 właściciel znaku towarowego Apple. Ciekawostką jest to, że kolos internetowy nie ma siedziby, ani oddziału na terenie Polski. Jest to o tyle ważne, że na terytorium naszego kraju działa wyłącznie firma o nazwie: Apple Poland z siedzibą w Warszawie przy ul. Chmielnej 19 nr KRS: 0000266412, której stu procentowym właścicielem jest Apple Inc. Spółka córka Apple nie ma w Polsce żadnego wartościowego majątku, a ze znaków towarowych najprawdopodobniej korzysta na podstawie umowy licencyjnej. Ten zabieg prawno-finansowy ma daleko idące konsekwencje w kwestiach takich jak: płacenie podatków na terytoriom RP, możliwości pozywania Apple Inc. w Polsce. Oznacza to, że polski przedsiębiorca chcąc pozwać Apple Inc. zasadniczo zmuszony jest do wytoczenia powództwa na terenie USA, a więc jest to trochę jak walka z cieniem. Well played…

W podsumowaniu należy powiedzieć, że jest to tylko i wyłącznie fragment możliwej linii obrony przed tego typu działalnością monopolistów. Wtórne przejmowanie nazw domen internetowych jest zjawiskiem powszechnym, z którym właściciel ma możliwość skutecznej obrony. Należy pamiętać, że prawo jest równe dla wszystkich niezależnie od zajmowanej pozycji. Nawet taka dysproporcja pomiędzy stronami sporu nie powoduje automatycznie, że ten mniejszy jest na pozycji straconej.

Autorem wpisu jest Adwokat Jakub Orłowski.
http://antyweb.pl/ap-pl-spor-o-domene-czyli-dawid-vs-goliat/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:37, 12 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

NowoczesnaPO znowu szaleje :


"Dlaczego politycy popierają dłużników z firmy Atlantic?


W dniu 4 września, Ryszard Petru zaprosił prezesa upadłej firmy Atlantic do siedziby partii „Nowoczesnych”. Razem z prezesem Morawskim, starał się przekonać ludzi, że problem z niewypłacalnością tkwi w Urzędzie Skarbowym oraz w sądach, gdzie „nie dano dłużnikom szansy” uratować firmy. Niestety, to tłumaczenie jest na wpół fikcją a w drugiej połowie oparte jest na dogmatach politycznych.


Atlantic stał się bankrutem nie dlatego, że istnieje jakiś spisek przeciw polskim kapitalistom. Firma upadła w momencie, gdy miała ok. 60 mln. zadłużenia. Jak sąd prawidłowo zaznaczył, problemy finansowe firmy zaczęły się już w 2006 roku. Ale prezes firmy Atlantic twierdzi, że wszystkie problemy zaczęły się od sytuacji na Ukrainie. Niestety to nie jest prawdą. W 2012 i 2013 r., firma straciła ok. 6 mln. złotych. Problemy z wypłatami dla kontrahentów i pracowników zaczęły się zanim Urząd Skarbowy domagał się należnych mu 4.8 mln. złotych.

Prezes Atlantic twierdzi też, jakoby podatki były czymś w rodzaju spisku i że wypowiedzenie umowy przez bank było „antybiznesowym krokiem”. Może skończmy z bajkami: jak ktoś nie płaci, banki wypowiadają umowę, a podatek VAT nie powinien być dla nikogo niespodzianką.

Nie mając z czego płacić pracownikom, Morawski spokojnie prowadził biznes dalej. Jak ktoś już nie chciał dłużej czekać na wypłatę, na jego miejsce zatrudniano nowe osoby. Działo się to nawet po 1 czerwca, kiedy wreszcie dłużnik przyznał, że ma kłopoty finansowe i złożył papiery o upadłość do sądu.

Ryszard Petru chyba nie zna wielu ludzi pracujących w sklepach. Jest mu żal, że Atlantic musiał zwolnić pracowników. Jednak najwyraźniej nie jest mu żal, że pracownicy musieli pracować bez pensji przez wiele miesięcy. W sytuacji, gdy firma nie wypowiedziała umowy, pracownicy nie mogą dostać świadczeń, a jak nie ma upadłości, nie dostaną też pieniędzy z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

W takiej sytuacji teraz jest wielu pracowników Atlantic, zatrudnionych przez firmę należącą w 100% do Atlantic, czyli VIS Retail. Atlantic wykorzystywał różne podmioty prawne przez wszystkie te lata, zatrudniając część pracowników sklepów przez VIS, a niektórych przez Atlantic. (W ten sposób firma unikała ciągłości umów, co pozwalało podpisywać kolejne umowy na czas określony) Pracownicy VIS nie dostaną nic od spółki Atlantic, choć faktycznie pracowali dla nich.

Nie uważamy Morawskiego za męczennika, któremu zaszkodził rząd. Jest on biznesmenem, który splajtował i nie ogłosił upadłości w odpowiednim czasie, zostawiając pracowników na lodzie. Ludzie, którzy nie ogłaszają upadłości na czas powinni odpowiadać za to swoim majątkiem, a także nie powinni móc prowadzić kolejnych firm.

Taki pogląd będzie pewnie dla Ryszarda Petru szokiem. Jak to – pracodawcy powinni mieć fundusze, by płacić pracownikom ZUS oraz podatki?! Jak to – sąd uznaje, że firma z 60 mln. długów powinna upaść? Czemu nie uratowano firmy, która przez ostatnie laty straciła miliony – mógłby zapytać pan Petru.

Pewnie dla tzw. „Nowoczesnych”, wszystko musi być nastawione na pomoc firmom, nawet tym kiepskim. Zgodnie z tą logiką, gdy widać, że firma traci miliony, warto jej „dać szansę” by straciła jeszcze więcej.

Petru pyta rząd dlaczego nie pomógł temu kapitaliście. Ale my chcielibyśmy zadać własne pytanie: kiedy będzie sprawa karna przeciw Morawskiemu oraz Bielskiemu z VISu, firmy, która też powinna ogłosić upadłość? I kiedy pracownicy otrzymają zaległe pieniądze?"


http://zsp.net.pl/dlaczego-politycy-popieraja-dluznikow-z-firmy-atlantic



Śmierdząca na kilometr hipokryzją postawa kolejnych polskich ultraliberałów nie powinna dziwić. Od dawna wiadomo, że nie istnieje druga równie roszczeniowa grupa, która sama najchętniej zajmowałaby się tylko spijaniem śmietanki przy całkowitym przerzucaniu kosztów (także wynagrodzeń) na państwo i społeczeństwo. Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:43, 14 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Świetna analiza liberalnego prania mózgów, które dokonało się po '89 roku :


"Jestem mocno wkurwiona. Chodzi o tą część społeczeństwa, która ma tyle do powiedzenia na temat zadłużenia biednych, a zupełnie nic do powiedzenia na temat zadłużenia osób zamożnych i marnotrawienia publicznych pieniędzy.

Kilka dni temu, broniliśmy naszą koleżankę przed eksmisją. W internecie natychmiast pojawił się mobbing i próba napiętnowania osoby znajdującej się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Ci, którzy mi rządzą – politycy i kapitaliści - cieszą się z mobbingu, jakim są poddawani ludzie winni kilka tys. złotych. W ten sposób można podzielić społeczeństwo na „zupełnie biednych”, „stosunkowo biednych”, „biednych” i „średnio zamożnych”. Ci, którzy mają pracę stają się strażnikami moralności, dla tych którzy nie mają lub stracili pracę i wypominają im, że są zmuszeni prosić o pomoc. Ale nie przeszkadza im pomoc publiczna dla korporacji i zadłużanie nas wszystkich przez krótkowzrocznych polityków. Mimo iż skala obu rodzajów zadłużenia jest zupełnie nieporównywalna.

Opowieść o dwóch dłużnikach

Jest tak wiele do opowiedzenia na ten temat, ale zacznę od opisu jednej sytuacji. Aktualnie w ZSP jest grupa byłych pracowników firmy Atlantic. Oprócz nich, mamy kontakt z innymi wierzycielami tej firmy. Niedawno ogłoszono jej upadłość. Atlantic ma ok. 60 mln. długów.

Znamy kilkudziesięciu pracowników, którym firma nie wypłaciła pensji. (Także nie płacono za nich składek ZUS.) Ci pracownicy mieli różne zarobki. Niektórzy czekają na wypłatę 2 tys., a niektórzy na 35 tys. lub więcej.

Kiedy ktoś zarabia ok. 2 tys. miesięcznie, bardzo trudno coś odłożyć na czarną godzinę. Ja zarabiam trochę więcej, ale pamiętam co się stało kiedy mój partner stracił pracę. Musieliśmy oszczędzać, ale nawet wtedy musieliśmy brać kasę z kredytu, aby zapłacić rachunki. I taki kredyt szybko procentuje.

Takie sytuacje zdarzają się. Łatwo sobie wyobrazić sytuację pracowników Atlanticu, którzy nie otrzymali swoich pensji. Musieli pożyczać, jeśli mieli linie kredytowe, nie mogli zapłacić czynszu i rat kredytowych... Wiadomo, że są w kiepskiej sytuacji.

Niestety, wiele osób w naszym społeczeństwie reaguje jak uwarunkowany pies Pawłowa i atakuje ludzi, którzy znajdują się w takiej sytuacji. Kiedy ktoś będzie eksmitowany za zadłużenie, często słyszymy świętoszkowate pytania „dlaczego mamy płacić za dłużnika?” i tym podobne.

Niestety, część pracowników Atlantic, nie ze swojej winy, jest w takiej sytuacji, bo ich pracodawca nie płacił od ponad 3 miesięcy. W takiej sytuacji nie ma z czego płacić za czynsz. A po 3 miesiącach niepłacenia, można stracić umowę najmu i zostać eksmitowanym.

A teraz zobaczmy jak niektórzy dziennikarze traktują innego dłużnika. Chodzi o Wojciecha Morawskiego, prezesa firmy Atlantic, który cynicznie sprzedał historię o swoich kłopotach finansowych podając się za prześladowanego biznesmena. Niektórzy dziennikarze mu kibicowali, pytając dlaczego ten cholerny sąd ogłosił upadłość firmy, zamiast dać dłużnikowi winnemu ponad 60 mln zł drugą szansę?

W tej sytuacji sąd postąpił prawidłowo, gdyż kłopoty finansowe firmy sięgają 2006 roku i choć sytuacja na rynku mogła ulec pogorszeniu, tym co zabiło firmę była nieudolność przedsiębiorcy, a nie „spisek” skarbówki. W pewnym momencie, skarbówka rzeczywiście domagała się spłaty zadłużenia, ale już o wiele wcześniej firma przestała płacić swoje należności. Nie płaciła czynszu, nie płaciła pensji pracownikom. Kiedy ci odeszli z powodu braku płatności, firma zatrudniła nowych i też im nie zapłaciła.

Stan faktycznej niewypłacalności Morawskiego i spółki trwał już bardzo długo i przedsiębiorca już dawno miał obowiązek zgłosić wniosek o upadłość. Nie był już w stanie pokryć kosztów funkcjonowania firmy i nie mógł płacić pracownikom, dostawcom, itd. Faktycznie zostawił kilkaset osób na lodzie. Przez jego nieuczciwość, w Polsce przybyło kilkaset osób, które popadły w zadłużenie i będą musiały bardzo mocno walczyć, by wyjść z tej sytuacji.

Co więcej, ponieważ firma nie posiada już wielu aktywów (np. marka została przekazana do innej firmy), zapewne część zadłużenia będzie musiała zostać pokryta przez Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, czyli z naszych pieniędzy. A więc znów publiczne pieniądze zostaną użyte, by pokryć długi prywatnego przedsiębiorcy.

W takim społeczeństwie jakie mamy, pracownicy Atlanticu mogą się spodziewać stygmatyzacji jako „dłużnicy”. Ale szef, który jest im winien pieniądze już nie. Mało tego, ich szef dłużnik jest traktowany jak męczennik i zamierza dalej prowadzić działalność (choć naszym zdaniem powinien mieć już zakaz).

Dłużnik lokator

Kiedy kilka dni temu broniliśmy lokatorki przed eksmisją, internetowe trolle zaczęły głośno ją atakować za zadłużenie. Napastnicy nie pytali dlaczego miała zadłużenie i nie okazali nawet odrobiny wyrozumiałości i solidarności ludzkiej.

Nie będę długo opisywać jej sytuacji, ale krótko mówiąc, odziedziczyła zadłużenie po matce, następnie gdy miasto wypowiedziało umowę, zaczęto jej też naliczać karny czynsz w podwójnej wysokości. Nie zaproponowano jej możliwości odpracowania długu. Krótko mówiąc, znalazła się w takiej samej sytuacji jak setki innych Warszawiaków.

Całość pierwotnego zadłużenia wynosiła ok. 4 tys. złotych. Przeciętna osoba jest w stanie spłacić takie zadłużenie jeśli miasto rozłoży je na raty i jeśli nie stosuje się karnego czynszu w podwójnej wysokości. Aktualnie, po 3 miesiącach niepłacenia, miasto może wypowiedzieć umowę najmu i naliczać PODWÓJNY czynsz za karę (czyli jak kogoś nie było stać na zwykły czynsz, to za karę się daje dwa razy wyższy).

Większość osób nie jest tego świadomych i dowiaduje się o tym dopiero wtedy, gdy miasto zaczyna im wysyłać rachunki z dwukrotnie wyższym czynszem.

Od dawno krytykujemy władze miasta za wpędzanie ludzi w spiralę zadłużenia z którego nie da się wyjść. W większości przypadków, zadłużenie w granicach 2-4 tys. bardzo szybko rośnie i wymyka się spod kontroli.

Spotykamy się z takimi ludźmi codziennie i wiemy, że w Warszawie jest ich ok. 50 tys. Kiedyś udało nam się zmusić urzędników do podania informacji, jaka część zadłużenia wynika z kar umownych. Jest to połowa całkowitego długu. Z tego wynika, że największą część zadłużenia warszawskich lokatorów wynika z faktu, że w sytuacji kiedy ludzie stracili pracę, chorowali itd., zamiast trochę zwiększyć pomoc dla nich, władze miasta dodatkowo ich ukarały zwiększając jeszcze ich zadłużenie.

Teraz władze udają, że są bardziej pro-społeczne, bo muszą ocieplić swój wizerunek. Mówimy od dawna, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest umorzenie długów wynikających z kary umownej i nie naliczanie jej, ale miasto znalazło inny pomysł. Chce umorzyć zadłużenie dla tych, którzy mogą płacić 30 proc. sumy i następnie regularnie spłacać raty. Przychodzą do nas ludzie z zadłużeniem w granicach 30 tys. i pytają skąd mają wziąć 10 tys. skoro mają problemy z spłaceniem nawet kilkuset złotych miesięcznie. I niestety trzeba powiedzieć, że to nie jest program dla większości lokatorów, tylko dla nielicznych. Większość lokatorów-dłużników nie płaci czynszu w pełnej wysokości, bo ich na to nie stać, bo nie mieli od kogo pożyczyć. To nie są ludzie, którzy mają kasę i po prostu postanawiają nie płacić. Program, który wymyśliły władze miasta jest oparty na ich fałszywej koncepcji – że ludzie mają z czego płacić, ale nie chcą.

Nic więc dziwnego, że z tego programu skorzystało mniej niż 200 osób. Gazeta Wyborcza dziwi się, dlaczego lokatorzy „nie chcieli skorzystać” z oferty miasta. Niektórzy lokatorzy rzeczywiście mieli z czego spłacić zadłużenie, ale tym, którzy rzeczywiście nie mają z czego, miasto nie pomogło. Dla uczciwych, ale biednych są tylko kary umowne, narastanie zadłużenia oraz dziedziczenie długu przez dzieci.

Dłużnik państwowy

Zadłużenie, to ogromny problem społeczny, bo większość z osób pracujących ma z tym kłopoty, przynajmniej od czasu do czasu. Strażnicy moralności publicznej krzyczą co jakiś czas na biednych, że musimy na nich łożyć. Mniej się mówi o tym, że wielu z nas żyje na kredyt, choć jak będziemy kiedyś potrzebować publicznego wsparcia, to z pewnością strażnicy moralności sobie o nas przypomną.

Jednak nie to stanowi problem społeczny, że od czasu do czasu musimy trochę pomóc biednym. Problemem jest to, że musimy codziennie ratować kapitalizm i słono płacić za to, co wyprawiają politycy.

Polska jest wielkim dłużnikiem wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Nie mówi się o tym, ale Polska już skorzystała z linii kredytowej, aby ratować swoją gospodarkę. Wiadomo, co to będzie oznaczać w przyszłości. Każdy dolar wykorzystany dziś, by ratować sytuację oznacza nie tylko wzrost zadłużenia, ale wzrost wieku emerytalnego, wzrost inflacji i kolejne strukturalne reformy, które najbardziej dotkną ludzi pracujących.

Odbiera biednym, daje bogatym

Politycy zawsze mówią, że musimy zaciskać pasa. Starają się w nas wykształcić cechy, które wspierają prowadzoną przez nich politykę. Mamy radzić sobie sami, mniej oczekiwać od państwa, nie być „roszczeniowi”.

W tym samym czasie, ich polityka jest coraz bardziej szczodra dla biznesu, dla bogatych, dla rządzących i ich kumpli. Wielkie korporacje otrzymują zniżki i zwolnienia podatkowe, mogą prowadzić biznes w Polsce i płacić podatki w rajach podatkowych. Mogą korzystać z pomocy publicznej i otrzymują kontrakty na niepotrzebne inwestycje.

Niestety, polityka rządu często wprowadzi do coraz większego zadłużenia osób prywatnych. Za każdym razem, gdy rząd wydaje nasze pieniądze w sposób umożliwiający świetny zarobek prywatnym podmiotom, czy używa naszych pieniędzy jako dotacji dla prywatnych firm, mniej zostaje na potrzeby społeczne.

Możemy się oprzeć na doświadczeniu innych. W krajach, gdy ludzie płacą słono za edukację, często są programy pożyczek dla studentów. Ale w wielu przypadkach, absolwenci nie dostają dobrze płatnej pracy od razu i zaczynają życie z ogromnym zadłużeniem z którym mogą mieć problemy przez następne 10-20 lat. Aktualne statystyki z USA pokazują, że ponad 22% ludzi, którzy brali pożyczki z rządowego programu (czyli 7 mln. osób) nigdy nie będzie w stanie ich spłacić i tylko 37% ludzi jest w stanie regularnie spłacać zadłużenie. Ale zamiast zwiększyć poziom dofinansowania do edukacji, dotacje na edukację spadły o 27% w ciągu ostatniej dekady.

Rząd woli wydawać pieniądze na drony, samoloty wojskowe, niż na edukację. Podczas gdy wydawane są miliardy na kontrakty dla dużych korporacji zbrojeniowych, oszczędza się na edukacji i na lecznictwie. Ludzie z niezamożnych rodzin, którzy chcą polepszyć swoje życie, są zmuszeni do brania pożyczek. Ale większość z nich nie daje rady spłacać długu. Dalej są skazani na długi i potrącenia z pensji.

Wciąż próbuje się nas przekonać, że tak jest lepiej. Jeśli ktoś nie daje rady z zadłużeniem, to jest tylko jego problem i tylko jego wina. W brutalnym społeczeństwie, kto jest bardziej wytrwały wygrywa. Kto nie daje radę, jest uważany za gorszego.

Aby zacząć poprawiać naszą sytuację społeczną, musimy zacząć bardziej krytycznie patrzeć na nasze priorytety gospodarcze. Jeśli są problemy z zadłużeniem, musimy zlikwidować źródła tego problemu.

Wielu osobom jest po prostu łatwiej uwierzyć, że cały problem jest winą nieodpowiedzialności. Nie przeczę, że są ludzie nieodpowiedzialni i że czasem tworzą oni problemy, za które wszyscy musimy płacić. Ludzie tacy, jak Morawski z Atlanticu, który bogato mieszkał, ale nie mógł zapłacić pracownikom, których zatrudnił i nie przejmował się ich losem. Tak jest, drodzy obywatele, my będziemy płacić za jego kryzys i nie tylko za to.

Mnie zupełnie nie żal, że część moich podatków, pieniądze na które ciężko pracuję, idą na finansowanie szkół dla dzieci (choć sama nie mam dzieci), na wspieranie opiekunów osób niepełnosprawnych (choć nie jestem taką osobą), na edukację (choć nie jestem studentką), czy na gorące posiłki dla uchodźców (choć też nie jestem uchodźcą). To jest solidarność społeczna. Nikt nie jest wyspą, nikt nie żyje w oderwaniu od innych. Nie jesteśmy barbarzyńcami, którzy muszą zabić „najsłabszych” by przeżyć. Wmawiamy sobie, że jesteśmy „cywilizowani” ale co to jest za cywilizacja, jeśli nie możemy dać innym szansy na początku życia i możliwości przetrwania w trudnych czasach?

Mnie zupełne nie żal środków przeznaczonych na cele społeczne. Natomiast, gdy nasi włodarze wydają 100 mln zł na farsy, takie jak ostatnie referendum, czy setki tysięcy na niepotrzebne inwestycje, to coś innego.

Za mało zarabiamy, za mało możemy oszczędzić. Nie mamy kasy na czarną godzinę, nie będziemy mieli pieniędzy na emeryturę. Większość z nas, ciężko pracujących, nic nie dostanie. To jest fakt. Wielu z nas czeka zadłużenie nie z naszej winny. Jeśli będziemy mieć szczęście, jakoś społeczeństwo nas wyratuje i nie pozwoli nam umierać z głodu w nędzy.

To najwyższy czas zmienić podejście i przyznać się, że mamy problem. Jeśli tego nie zrobimy, czeka nas jako społeczeństwo bardzo nieciekawa przyszłość."


http://cia.media.pl/zadluzenie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 40000 sat

PostWysłany: 05:31, 15 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mnie uczono kiedys, ze biednemu nie wolno brac zadnych pozyczek !

W Polsce jest bardzo malo pieniedzy w obiegu, bo wiekszosc spoleczenstwa jest bardzo biedna. Zalozenie wlasnej firmy nie rowiazuje wiec problemow.

Wyksztalcenie mlodych Polakow jest pod psem. W zasadzie mlodzi ludzie nie sa przygotowani do samodzielnej pracy w jakimkolwiek zawodzie.

Polski kapitalizm polega na nie placeniu pracownikom. Miliardy zaleglych pensji powoduja uposledzanie calej produkcji w kazdej dziedzinie.

Dlaczego Niemcy sie nie prywatyzuja ???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 05:58, 15 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Polska traci 10 mld zł z powodu unikania podatku CIT 14 września 2015

Wpływy z CIT powinny być o co najmniej 10 mld zł wyższe, ale nieuczciwe firmy unikają opodatkowania, wyprowadzając za granicę część swoich dochodów – wynika z zaprezentowanego raportu Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. [...]

Autorzy raportu uważają, że z powodu ukrywania dochodów za granicą budżet traci rocznie co najmniej 10 mld zł. Obliczając wysokość strat, powołano się m.in. na badania dotyczące podobnego zjawiska w Stanach Zjednoczonych. Wynika z nich, że amerykański budżet traci rocznie z powodu transferu dochodów za granicę ok. 90 mld dolarów, co stanowi 30 proc. wpływów z CIT. [...]

Piekarz wyjaśnił podczas poniedziałkowej prezentacji raportu, że przyczyną unikania opodatkowania przez korporacje w Polsce nie jest wysokość stawki CIT, która wynosi 19 proc., ale to, że z Polski jest łatwo uciec od płacenia podatków. Doradca podatkowy wskazał, że np. roczny koszt utrzymania struktury podatkowej na Cyprze, gdzie stawka CIT wynosi tylko 10 proc., to ok. 100 tys. zł. [...]

Zaznaczył, że z problemem unikania opodatkowania za pomocą cen transferowych borykają się wszystkie państwa UE i Stany Zjednoczone, jednak tam walka z tym zjawiskiem jest znacznie bardziej zaawansowana.

Zdaniem autorów raportu trzeba mieć świadomość, że podatnicy uczciwie rozliczający podatki w Polsce stoją na gorszej pozycji, jeśli chodzi o konkurencyjność niż ci, którzy ukrywają dochody za granicą.

"Tym samym, walka z nieuczciwym drenażem polskich finansów publicznych to nie tylko walka o stabilne finanse. To również walka o uczciwe warunki działania na rynku. W tym o uczciwe zasady akumulacji własności prywatnej"– napisano w raporcie. Podkreślono, że stabilność wpływów z CIT jest kluczowa zarówno dla budżetu państwa, jak i finansów samorządowych. Do gmin, powiatów i województw trafia odpowiednio: 6,71 proc., 1,4 proc. oraz 14,75 proc. wpływów z podatku CIT.
http://biznes.pl/magazyny/finanse/polska.....cit/xs0ksv
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 40000 sat

PostWysłany: 10:21, 15 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Mnie uczono kiedys, ze biednemu nie wolno brac zadnych pozyczek !


Zgadzam się.

Jednak pożyczki nie miałyby takiego wzięcia, gdyby (rzekomo zbędny dla kapitalistów Laughing) rząd nie stworzył warunków, w których pewna część społeczeństwa zarabia tak mało i nie może liczyć na wsparcie państwa, że nie starcza jej na podstawowe wydatki.

"Jak wynika z najnowszego raportu GUS-u, co piąta polska rodzina wydaje 127 proc. tego, co zarabia, a zróżnicowanie przeciętnych miesięcznych dochodów i wydatków pomiędzy grupami społeczno-ekonomicznymi jest, podobnie jak w poprzednim roku, relatywnie duże. (...) Oznacza to, że albo muszą sięgać do oszczędności albo, co częstsze, zadłużają się."

http://nowyobywatel.pl/2015/06/01/coraz-bardziej-rozwarstwieni/

Natomiast sedno sprawy dotyczy podwójnych standardów oraz żałosnego wyżywania się na słabszych, co oznacza także rozpaczliwe pogodzenie się z brakiem możliwości poprawy swojego losu oraz odwagi do walki o swoje prawa.

Tak więc zadziwia to, że gdy zwykły obywatel wpadnie w tarapaty finansowe, to zaraz cała zgraja świętojebliwych obarcza go całą winą, chociaż najczęściej w ogóle nie zna sytuacji, a kiedy stanie się to kapitaliście, to oczywiście wina leży tylko po stronie US/ZUS/pracowników/państwa/etc., a nie jego samego. Gdyby jeszcze tego było mało, to nie dość, że przedsiębiorca w wielu przypadkach nie odpowiada swoim majątkiem za wyrządzone szkody, to w dodatku ma czelność podnosić głos, że... należy mu się pomoc z publicznych środków. Rolling Eyes

Dlatego też standardem stało się to, że w programach partii liberalnych/wolnorynkowych/przedsiębiorców znajdujemy roszczeniowość nie z tej ziemi - maksymalne uspołecznienie kosztów i strat prowadzonej działalności przy możliwie najniższym wkładzie własnym i likwidacji ogólnodostępnych zdobyczy socjalnych. Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:21, 20 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kapitalistyczne cwaniactwo w całej okazałości - prywaciarz Krzysztof Domarecki jasno stwierdza, że firmy nie są w stanie egzystować bez wsparcia państwa. Jaki jest zatem sens istnienia prywatnych przedsiębiorstw, które muszą utrzymywać podatnicy Question

Gdyby tego było mało, to mówi : "jeszcze za PRL-u, efektywność w przeliczeniu na jednego zatrudnionego w górnictwie była wyższa niż dzisiaj", co nie przeszkadza mu potem być orędownikiem... dalszej prywatyzacji górnictwa. Laughing

http://www.money.pl/sekcja/forum-ekonomi.....02955.html

Nie warto doszukiwać się w tym jakiegokolwiek sensu. Tak to jest, gdy państwo urządza się według dogmatów. Rolling Eyes
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:26, 22 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak działa niewidzialna ręka rynku :




"Martin Shkreli - złote albańskie dziecko w amerykańskim biznesie, kupił w sierpniu prawa do leku Daraprin, newralgicznego w leczeniu powikłań przy AIDS i malarii, po czym od razu podniósł jego cenę z 13,5 dol do 750 dol za tabletkę, czyli o 5455%! Daraprin obecny był na rynku od 62 lat, więc nie obejmują go już prawa patentowe. 32-letni spekulant twierdzi, że nie jest to jego ostatnie słowo, gdyż lek wciąż jest "niedoceniony", wszak ludzie muszą go kupować.

Daraprin od kilku lat jest przedmiotem wielkiej spekulacji. Do 2010 lek kosztował 1 dol. za pigułkę. W 2010 jego cenę wywindowano o kilkaset procent. W efekcie o kilkadziesiąt procent spadła ilośc sprzedaży (z 12700 do 8821), lecz o kilkaset procent wzrosły przychody: z 667 tys. dol. w 2010 do 6,3 mln dol. w 2011. Shkreli kupił prawa do Daraprinu za 55 mln dol. O ile zmniejszy sprzedaż i zwiększy przychody? Czy ktoś bada jak się te biznesy przekładają na liczbę zgonów?

Być może zresztą za jakiś czas, po tych spekulacjach cenowych, Daraprin znów "cudownie" powróci do swego wyjściowego właściciela - GlaxoSmithKline...

Nie jest to pierwsza tego typu spekulacja lekowa. Rodelis Therapeutics podniósł cenę Cykloseryny, antybiotyku na gruźlicę, z 500 do 10800 dol. za 30 tabletek. Podobnie jak w przypadku Daraprinu tłumaczone to było chęcią pozyskania środków na innowacje. Dla samego Shkreliego spekulacja lekowa to nie nowość. W 2014 kupił prawa do leku Thiola, stosowanego przy leczeniu kamicy układu moczowego, po czym podniósł jego cenę o 2000% - z 1,5 do 30 dol. za tabletkę. Pacjenci biorą po kilka dziennie."


http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40174
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:47, 22 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Oszustwo może dotyczyć nawet 11 mln samochodów Volkswagena. Francja domaga się ogólnoeuropejskiego śledztwa 22.09.2015

To chyba największy skandal w nowożytnej historii motoryzacji. Niemiecka ikona niezawodności i solidności - koncern Volkswagen został złapany na manipulowaniu pomiarami spalin w samochodach z silnikami diesla sprzedawanymi w USA. Firma wstrzymuje sprzedaż aut w Stanach Zjednoczonych, resort sprawiedliwości USA wszczyna śledztwo, rząd Niemiec zleca niezależną kontrolę w samochodach diesla w kraju, a Francja domaga się wszczęcia ogólnoeuropejskiego dochodzenia w tej sprawie.


Volkswagen poinformował, że oprogramowanie umożliwiające manipulację emisją spalin zainstalowano w dużo większej liczbie pojazdów. Mowa jest o nawet 11 milionach samochodów z silnikiem diesla. Oszustwo polegające na zaniżaniu danych o emisji szkodliwych substancji wykryli Amerykanie. Teraz tazkże inne kraje chcą sprawdzić, czy i u nich Volkswagen fałszował dane.

Koncern z Wolfsburga spodziewa się ogromnych strat, nie tylko wizerunkowych. Firma ostrzegła już swoich akcjonariuszy, że należy liczyć się z dużymi stratami finansowymi. Volkswagen zarezerwował już 6,5 miliarda euro na pokrycie kosztów skandalu.

Tymczasem kurs akcji koncernu pikuje już drugi dzień. Około południa akcje Volkswagena znowu traciły na giełdzie we Frankfurcie ponad 20 procent.
Spadek wartości akcji, interwencja Niemiec i Korei Płd. - zdecydowane reakcje po aferze ws. Volkswagena.

Szef VW w USA: podejmiemy kroki, aby odbudować zaufanie klientów

Szef amerykańskiego oddziału niemieckiego koncernu Volkswagen Michael Horn zapowiedział w poniedziałek, że w związku z ujawnionymi manipulacjami dotyczącymi pomiaru spalin firma zrobi wszystko, aby odzyskać zaufanie klientów.

Horn zwrócił też uwagę, że w kwestii afery dotyczącej pomiaru spalin koncern "pokpił sprawę". W ten sposób skomentował sytuację firmy podczas prezentacji w Nowym Jorku najnowszego modelu Passata. Podczas prezentacji podkreślał zalety systemów bezpieczeństwa zastosowane w samochodzie, jednak nie odniósł się do montowanego w tym modelu silnika diesela. Wcześniej producent reklamował tę jednostkę napędową jako "czystą" dla środowiska.

- Nie uważam, żeby w długim okresie nas to dotknęło - ocenił Horn podczas uroczystości w Nowym Jorku.

Specjalne oprogramowanie manipulowało pomiarem

Amerykańska rządowa Agencja Ochrony Środowiska EPA zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach.

Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie umożliwiało uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.

EPA mówi o złamaniu ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act) i wskazuje, że na producencie spoczywa obowiązek usunięcia zakwestionowanego rozwiązania z ok. 482 tys. samochodów marki Volkswagen i jednego z modeli Audi.

Amerykanie zwrócili dotąd uwagę na modele Jetta, Golf, Beetle i Audi A3 z lat 2009-2015 oraz model Passat z lat 2014-2015.

Koncern wstrzymuje sprzedaż aut w USA

Koncern poinformował w poniedziałek o wstrzymaniu w USA sprzedaży nowych i używanych samochodów Volkswagen oraz Audi z czterocylindrowymi silnikami wysokoprężnymi. Jeszcze w niedzielę przyznał się do manipulowania pomiarami stężenia szkodliwych substancji w spalinach tych pojazdów.

Kara może sięgnąć nawet 18 mld USD

Jeśli prowadzone obecnie przez EPA dochodzenie potwierdzi zarzuty wobec Volkswagena, to ewentualna kara dla koncernu może wynieść do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, czyli w sumie ponad 18 mld USD.

Będące niemieckimi konkurentami Volkswagena firmy Mercedes-Benz i BMW oświadczyły w poniedziałek, że nie dopuszczały się w USA takich praktyk.

Śledztwo wszczyna resort sprawiedliwości USA

Resort sprawiedliwości USA wszczął śledztwo w sprawie manipulowania przez Volkswagena (VW) pomiarem spalin w jego samochodach. Zaniepokojenie doniesieniami o tej manipulacji wyraził Biały Dom.

Informację o śledztwie Departamentu Sprawiedliwości podały w poniedziałek agencje prasowe za serwisem Bloomberga powołującym się na dwie osobistości oficjalne USA, zaznajomione z tą kwestią.

Informując o zaniepokojeniu Białego Domu, rzecznik Josh Earnest zaznaczył, że ostatecznie sprawa manipulacji Volkswagena leży w gestii federalnej Agencji Ochrony Środowiska (EPA).

Po skandalu w USA rząd Niemiec zleca kontrolę pojazdów Volkswagena


Minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt zarządził sprawdzenie samochodów Volkswagena z silnikami Diesla - poinformował w poniedziałek "Bild".

Dobrindt podkreślił, że kontrole pojazdów Volkswagena mają niezwłocznie przeprowadzić niezależni biegli.

Francja domaga się europejskiego dochodzenia

Francja domaga się wszczęcia ogólnoeuropejskiego dochodzenia w sprawie skandalu związanego z samochodami Volkswagena.

Francuski minister finansów Michel Sapin stwierdził, że należy się przekonać, czy afera obejmuje tylko samochody sprzedawane do Stanów Zjednoczonych, czy także modele dostępne w Europie. Na razie sprawa ogranicza się do Kalifornii. Szef resortu podkreślił, że koniecznie należy zweryfikować podawane przez firmę niemiecką dane i sprawdzić, czy są one zgodne z normami europejskimi. Ale to dopiero pierwszy krok, gdyż Michel Sapin jest zdania, że kontroli powinni być poddani wszyscy producenci samochodów bez wyjątku, a zatem także francuskich marek.

Stephane Meunier, redaktor naczelny największego pisma we Francji poświęconego motoryzacji uważa, że należy zmienić zasady kontrolowania samochodów, zaostrzyć kryteria i je znormalizować, europejskie z amerykańskimi, tak, aby wprowadzić identyczne na całym świecie.

Rzeczniczka KE: pracujemy nad nowymi procedurami

Rzeczniczka Komisji Europejskiej Lucia Caudet zapewniła, że Bruksela traktuje sprawę bardzo poważnie i jest w kontakcie zarówno z szefami niemieckiego koncernu, jak i z amerykańskimi władzami. Podkreśliła, że trwa wewnętrzne śledztwo w samym Volkswagenie, dochodzenia są prowadzone także w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Dlatego jest jeszcze za wcześnie na podejmowanie ogólnoeuropejskiego śledztwa.

Jak podkreśliła, wyjaśnienie tej sprawy jest kluczowe dla dobra konsumentów oraz środowiska. - Musimy być absolutnie pewni, że przemysł wypełnia standardy i limity dotyczące emisji pojazdów. Obecnie analizujemy informacje dostępne w tej chwili. Mamy zamiar rozmawiać o tym z krajami członkowskimi – podkreśliła.

Rzeczniczka podała, że Komisja pracuje nad wprowadzeniem nowych procedur dotyczących testów pojazdów, aby było pewne, że spełniają one limity emisji. Przypomniała, że od początku przyszłego roku testy samochodów z silnikami diesla będą możliwe nie w laboratoriach, ale w realnych warunkach jazdy.

Caudet zwróciła uwagę, że UE ma kompetencje, jeśli chodzi o ustalanie limitów emisji spalin, a także procedur dotyczących testów. Z kolei jeśli chodzi o sprawdzanie, czy są one spełniane, należy to do kompetencji państw członkowskich.

Skandal rozszerza się na Europę

Tymczasem brytyjskie media alarmują, że miliony tamtejszych kierowców mogą jeździć nielegalnymi samochodami.

Wszystkie nowe samochody w całej Unii Europejskiej od 1 września obowiązuje nowy standard emisji Euro 6. Ale niedawny raport Związku Transport i Środowisko wskazuje, że tylko co 10. pojazd dieslowski spełnia stare normy zanieczyszczeń w spalinach, obowiązujące jeszcze od 2009 roku. Rzecznik związku powiedział dziennikowi "The Daily Telegraph", że przykład oszustw Volkswagena w Ameryce to zapewne czubek góry lodowej i tego samego można się spodziewać w Europie, również po innych markach
diesli.

Brytyjskie Towarzystwo Producentów i Sprzedawców Samochodów twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na to, by koncerny motoryzacyjne oszukiwały europejskich regulatorów. Ale telewizja SKY alarmuje, że nawet gdyby skandal ograniczył się tylko do Volkswagena, miliony brytyjskich kierowców czekałoby odesłanie pojazdów do przeróbek i wyższe podatki drogowe, których skala zależy od emisji. "Times" cytuje dane niemieckiego producenta, że co szóste sprzedawane w Wielkiej Brytanii auto to Volkswagen lub Audi.

http://www.polskieradio.pl/42/273/Artyku.....ami-spalin


Cytat:
USA - Śledztwo w sprawie manipulacji Volkswagena 21 Wrz 2015,

Resort sprawiedliwości USA wszczął śledztwo w sprawie manipulowania przez Volkswagena (VW) pomiarem spalin w jego samochodach. Zaniepokojenie doniesieniami o tej manipulacji wyraził Biały Dom. Rząd Niemiec zarządził sprawdzenie samochodów VW.
[...]
EPA zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach. EPA mówi o złamaniu ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act) i wskazuje, że na producencie spoczywa obowiązek usunięcia zakwestionowanego rozwiązania z ok. 482 tys. samochodów marki Volkswagen i jednego z modeli Audi.

Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie ma umożliwiać uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.

Amerykanie zwrócili dotąd uwagę na modele Jetta, Golf, Beetle i Audi A3 z lat 2009-2015 oraz model Passat z lat 2014-2015.

Teoretycznie Volkswagenowi mogłyby grozić kary w wysokości do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, czyli w sumie ponad 18 mld USD.

Akcje koncernu Volkswagen spadły w poniedziałek o ponad jedną piątą w następstwie ujawnienia skandalu.(PAP)
http://stooq.com/n/?f=992768&c=1&p=0
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:38, 25 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
„NAJMŁODSZY POLSKI MILIONER” TRAFI ZA KRATKI? NA RAZIE PŁACZE I PRZEPRASZA 24 września 2015

Przestawiał się jako dziecko sukcesu polskiego kapitalizmu. Okazało się, że oszukiwał klientów, sprzedawał nielegalne i szkodliwe produkty oraz bezczelnie wyzyskiwał pracowników. Teraz grozi mu kilka lat odsiadki. Opublikował też film, na którym wyraża skruchę i obiecuje poprawę.

wikipedia commons

Gwiazda Piotra Kaszubskiego zabłysła w 2013 roku. Młody mężczyzna gościł w programach śniadaniowych i brylował na portalach społecznościowych. Snuł opowieści o historii własnego sukcesu – polskiego ziszczenia idei „american dream”. Jego firma sprzedawała początkowo produkt WhiteTime, przedstawiany jako preparat do wybielania zębów. Po pewnym czasie do swojej oferty dołączył również suplementy i kosmetyki. Kaszubski od początku oszukiwał swoich klientów. Na stronie internetowej jego firmy można było znaleźć „rekomendacje” rzekomych fachowców – farmaceutów i lekarzy. Potem okazało się, że były to osoby fikcyjne, bądź prawdziwi eksperci, których dane i wizerunki zostały bezprawnie wykorzystane.

Problemy Kaszubskiego zaczęły się w 2013 roku, kiedy kontrola wykazała, że White Time zawiera niedozwoloną i substancję – nadtlenek karbamidu, który oprócz działania wybielającego może również doprowadzić do wymarcia i utraty zęba. Śledztwo wykazało, że młody przedsiębiorca wprowadził na rynek szkodliwe preparaty o wartości kilku milionów złotych.

Kaszubski prowadził również działalność polegającą na wyłudzeniach. Wysyłał wezwania do zapłaty do osób, które jego produktów w ogóle nie zamawiały. Jednym z sześciu postawionych mu zarzutów jest próba oszustwa na kwotę 60 tys. złotych. Według prokuratury biznesmen jest także oskarżony o naruszenie dwóch punktów z ustawy o prawie farmaceutycznym oraz jednego z ustawy o kosmetykach.

Jak przystało jak młodego, prężnego przedsiębiorcę, Kaszubski nie przejmował się takimi sprawami jak przestrzeganie praw pracowniczych czy kodeks pracy. Osoby zatrudnione w jego call center były dyscyplinowane bezprawnie naliczanymi karami pieniężnymi. Przykładowo nieobecność w pracy kosztowała 500 zł, błędne zamówienie 50 zł, korzystanie z Facebooka 30 zł, nie odbieranie połączeń 200 zł.

Działalnością Kaszubskiego zainteresowała się również Action Fraud – brytyjska agencja zajmująca się ściganiem przestępstw handlowych. Okazało się, że Polak wysyłał do klientów na Wyspach próbki swoich produktów, oczekując jedynie zwrotu kosztów przesyłki czyli 1 funta. Po pewnym czasie osoby, które zamówiły WhiteTime dostawały jednak monity z żądaniem zapłaty 99 funtów. Firma Kaszubskiego twierdziła, że odbiorcy zgodzili się na uiszczenie takiej kwoty akceptując regulamin na stronie internetowej.

Kilka dni temu młody przedsiębiorca opublikował film na którym ze łzami w oczach przeprasza rodaków i deklaruje, że od teraz jego interesy będą „czyste”. – Przede wszystkim przepraszam za niedociągnięcia prawne i biznesy, które często były na granicy prawa. Przepraszam Polskę, przepraszam Polaków, mam wrażenie, że się bardzo pogubiłem – mówi Kaszubski. Na razie jednak grozi mu osiem lat pobytu w zakładzie karnym. Póki co wyszedł z aresztu za kaucją, która wyniosła 200 tys. zł.
http://strajk.eu/najmlodszy-polski-milio.....rzeprasza/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
7070




Dołączył: 21 Paź 2014
Posty: 154
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:45, 25 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
PO chce 12 mln. Polaków pozbawić pracy na stały etat, a PSL ich w tym wspomoże
Masz pracę na stały etat (umowa o pracę na czas nieokreślony)? Powinieneś już się bać, bo PO ma plan, aby pozbawić Cię pracy na tego typu umowę.
PO planuje likwidację umów o pracę na czas nieograniczony, a miast tego zamierza wprowadzić kontrakty. Pracodawca będzie mógł taki kontrakt odnowić, np. po roku, albo w te miejsce może zatrudnić tańszego pracownika – zagrożone 12 mln. pracowników.
PO argumentuje, że pracownicy na umowach czasowych są pokrzywdzeni, ale zamiast zrównać ich z pracownikami ze stałymi umowami o pracę, chce aby wszyscy byli na umowach czasowych, które w programie nazwano kontraktami. Takie rozwiązanie oznacza całkowite zniewolenie Polaków i szybkie obniżenie płac w Polsce. Na tego typu umowie pracownik nie dostanie także kredytu hipotecznego na zakup mieszkania. W dn.16.09.2015r. W gazecie POLITYKA pojawił się artykuł, który informuje o zamiarach PO. Do współautorstwa programu PO przyznaje się europoseł PO J. Lewandowski.
Jeśli my Polacy mniej zarobimy, to mniej kupimy – elementarna matematyka. A co się stanie z pracownikami produkującymi te niekupione towary? Staną się zbędni i oni również zostaną zmuszeni do emigracji. Jeśli ci pracownicy i ich rodziny nie pójdą do sklepu na zakupy, kolejni pracownicy staną się zbędni. W rezultacie każda początkowa złotówka zmniejszonych zarobków przełoży się po stronie konsumpcji na kolejne 5 zł straty (razem 6 zł straty).
Co stanie się z budżetem?
Materialne koszty funkcjonowania państwa są na zbliżonym poziomie, jak na Zachodzie, bo ceny mamy zbliżone. Koszty finansowania państwa są pokrywane z piramidki podatków opartych na polskich zarobkach i dlatego Polska tak szybko się zadłuża. Obniżenie zarobków proces ten jedynie przyśpieszy.
Apel do Pana Prezydenta Dudy oraz kandydatów na posłów
Proponuję, aby Pan Prezydent zwołał konferencję prasową i wyraził zaniepokojenie planami PO, które dotyczą likwidacji umów o pracę na czas nieokreślony, a następnie aby zwrócił się On do zwolenników PO w sprawie wspólnej obrony pracy na podstawie umów o pracę na czas nieokreślony oraz współpracy przy ograniczeniu patologii zatrudniania na umowy czasowe i tzw. umowy śmieciowe.
Wystarczy, że zwolennicy PO zagłosują w październikowych wyborach przeciw PO. Od kandydatów na posłów z PiS i od Kukiza oczekuję, że w każdej debacie w każdym miejscu postawią kandydatom PO-PSL te niewygodne pytanie o zamiar likwidacji stałych umów o pracę na czas nieokreślony. Hasło na wybory: „Polaku broń swego miejsca pracy przed politykami PO-PSL”. Uważam, że Pan Prezydent mógłby zasugerować przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania europosłów. Nie ma prawnej możliwości odwołania kilku (w tym Lewandowskiego), ale wszystkich w referendum, jak najbardziej.
PO spełniła pokątne plany sprzed poprzednich wyborów co do joty. Chodzi o pojawiające się w 2011r. Propozycje kradzieży OFE, podwyższenia wieku emerytalnego, podniesienia podatków. PO przed wyborami wszystkiemu zaprzeczała, a tuż po wyborach szybko wprowadziła te zapowiedzi w czyn, przy wsparciu PSL.
Przed tymi wyborami, oprócz powyższego, pojawił się temat wprowadzenia podatku katastralnego. W ministerstwie Rozwoju Regionalnego, gdy kierowała nim Min. Bieńkowska, spotkali się eksperci w sprawie wprowadzenia tego podatku. Propagandziści z PO i usłużne im media zaczęły zaraz wyjaśniać, że to tylko takie luźne spotkanie, że eksperci tak sobie przychodzą i gadają sobie, a muzom. Baju, baju Polaku, a będziesz w raju. Stawka podatku katastralnego, o której wówczas rozmawiano, to 3% wartości mieszkania rocznie.
Dla przykładu, od mieszkania wartego 300 000 zł byłoby to aż 9 000 zł rocznie. Mało? A co z listem prezydentów wielkich miast, w których rządzi PO, z żądaniem wprowadzenia tego podatku? Polacy utracą mieszkania, tzw. „biznes” się na nich uwłaszczy za bezcen i będą te mieszkania „wynajmować” ich uprzednim właścicielom. Kolejny element zniewolenia Polaków, bo ani pewnej pracy, ani pewnego mieszkania.
Przed tymi wyborami pojawia się temat kolejnego podwyższenia wieku emerytalnego, tym razem do 75 lat. Kopacz chce również z naszych podatków finansować właścicieli hipermarketów.
Ostatnie propozycje Kopacz idą w kierunku tzw. emerytury obywatelskiej i znacznego podwyższenia podatków. Państwo co miesiąc zabiera nam dużo pieniędzy na przyszłą emeryturę i zamiast ją wypłacić, zamierza wprowadzić emeryturę zależną od woli polityków, np. brutto 500 zł miesięcznie. Ile to pieniędzy zostałoby w budżecie?
Zwolennicy PO-PSL, czy po raz kolejny uwierzycie PO-PSL, że te pokątne zapowiedzi nie są prawdą? Po poprzednich wyborach zaprzeczali, a tuż po nich szybko wprowadzili w życie wszystkie antypolskie ustawy. To nie jest rząd polski tylko polskojęzyczny. Za miesiąc wykopki parlamentarne (wybory), więc zachęcam do udziału i do obrony swoich miejsc pracy przed planami PO-PSL.
Piotr Solis

http://interia360.pl/moim-zdaniem/artyku.....ze%2c74568
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kaczafi




Dołączył: 04 Lis 2014
Posty: 855
Post zebrał 40000 sat

PostWysłany: 20:47, 26 Wrz '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przy okazji prawie każdych wyborów pojawia się postulat wprowadzenia liniowego VAT-u w odpowiedniej wysokości, nawet kosztem likwidacji PIT-u. Orędownicy takiego rozwiązania (głównie NowoczesnaPO, KORWiN i organizacje przedsiębiorców) zyskują tym rozgłos wśród swoich nierozgarniętych zwolenników. Warto przyjrzeć się temu dokładniej :


"W tym zakresie można było przeczytać o czterech propozycjach:

- Propozycja prof. Gwiazdowskiego: VAT LINIOWY 22%,
- Propozycja Związku Pracodawców Polskich: VAT LINIOWY 25%,
- Propozycja WISE nr I: VAT LINIOWY 17%,
- Propozycja WISE nr II: VAT LINIOWY 20%.

Zanim jednak omówimy realne skutki takiego pomysłu – kilka podstawowych informacji o polskim VAT.


W Polsce obecnie mamy cztery stawki VAT mające bezpośredni wpływ na cenę, którą przeciętny Kowalski będzie musiał zapłacić za towar lub usługę:

- 23% – stawka podstawowa, stosowana dla większości towarów i usług (np. odzież, energia elektryczna, porada prawnika),
- 8% – stawka obniżona, dotyczy tzw. produktów pierwszej potrzeby (głównie żywność, ale również budownictwo mieszkaniowe),
- 5% – stawka super obniżona; stawka ta ma łagodzić skutki czasowego wzrostu stawek VAT. Stosuje się ją do żywności (pieczywo, mięso, produkty zbożowe) i książek,
- zw – czyli „sprzedaż zwolniona”. Wbrew pozorom „zwolnienie z VAT” jest stawką podatkową. Dotyczy ona takich usług jak usługi medyczne (np. badanie RTG), usługi edukacyjne (np. lekcje językowe).

Różnorodność stawek może w pierwszej chwili przyprawić o ból głowy. Istnieje jednak głębszy sens w utrzymywaniu kilku stawek VAT. Niższe stawki dotyczą bowiem produktów pierwszej potrzeby. W konsekwencji produkty te (lub usługi) są tańsze, co ma duże znaczenie zwłaszcza dla osób uboższych. Innymi słowy, utrzymywanie obniżonych stawek VAT na wybrane towary i usługi pełni ważną funkcję społeczną (co wykażemy dalej na liczbach). (...)


Policzyliśmy jakie będą realne skutki wszystkich wspomnianych pomysłów. Skutki, które odczuje portfel przeciętnego Kowalskiego.

Jak to zrobiliśmy? Użyliśmy danych GUS do wyliczenia miesięcznych wydatków konsumpcyjnych dla trzech grup społecznych:

- Rodzina 2+2 o medianie wynagrodzenia 4 474,22 miesięcznie netto (oboje małżonków pracuje),
- Rodzina 2+2 o medianie wynagrodzenia 4 474,22 miesięcznie netto (oboje małżonkowie to rolnicy),
- Dwójka emerytów o medianie wynagrodzenia 3 500,00 miesięcznie.



Co wynika z powyższego? Wprowadzenie liniowego VAT w każdym z wariantów musi doprowadzić do wzrostu kosztów życia każdej z wymienionych grup społecznych. Dlaczego? Dlatego, że polskie rodziny nabywają głównie towary i usługi obciążone obniżonymi stawkami VAT (żywność, leki, usługi edukacyjne). Tym samym, proponowane ujednolicenie stawek musi doprowadzić do wzrostu obciążenia podatkowego wspomnianych grup społecznych."


Jednocześnie warto dodać, że średni PIT za rok '13 to 2184 zł, przy czym jedna trzecia podatników w ogóle płaci PIT-u, a część z nich nawet dostaje zwrot - np. z ulgi za dzieci przewyższającej należny podatek.

http://maketaxeasier.pl/uncategorized/dl.....sce-sensu/



Trzeba wręcz dziecinnej naiwności, by żywić przekonanie, iż liberałowie chcą obniżyć podatki całemu społeczeństwu. Niestety, łatwowiernych w Polsce nie brakuje, więc populistyczne hasła mogą posłużyć do łatwego przyciśnięcia śruby niemal wszystkim obywatelom. Reprezentanci systemowych kapitalistów - pasożytniczo - nie chcą dokładać się do budżetu, ale jednocześnie czerpią z niego pełnymi garściami. W końcu ktoś musi finansować przerzucane przez nich koszty i straty działalności gospodarczej.


"- Parlament zaakceptował nasz program "praca dla młodych". Oznacza to 100 tysięcy miejsc pracy i dofinansowanie około 28 tysięcy złotych na rok dla pracodawcy za zatrudnienie pracownika do 30. roku życia na umowę etatową przynajmniej na dwa lata - powiedział minister. (...)

Według uchwalonych zmian pracodawca za zatrudnienie młodych ludzi przez rok będzie otrzymywał comiesięczny zwrot w wysokości najniższego wynagrodzenia. Przez kolejne 12 miesięcy będzie miał obowiązek nadal zatrudniać takiego pracownika, ale już ze swoich środków. Będzie miał jednak dostęp do Krajowego Funduszu Szkoleniowego i pieniędzy na podnoszenie kwalifikacji zatrudnionych.

Rząd w stanowisku do uchwalonego projektu ocenił, że możliwe jest sfinansowanie w 2016 roku dodatkowych wydatków na refundację w kwocie nieprzekraczającej 700 milionów złotych, a w kolejnych latach do 1 mld 50 mln zł. Według rządu w pierwszym roku funkcjonowania nowych rozwiązań z pomocy może skorzystać około 30 tysięcy bezrobotnych do 30. roku życia, a przez trzy lata - 100 tysięcy."


http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosc.....13626.html

Rządzące KoLiberki już stają na głowie przy rozdawnictwie publicznej kasy dla przedsiębiorców. Widocznie uznali, że ulgi/dopłaty/dotacje/pomoc de minimis i SSE to jeszcze zbyt mało. W ten oto sposób firmy zyskają darmowych pracowników, na których zrzucą się... podatnicy, mimo tego, że nie czerpią korzyści z ich pracy. Rolling Eyes

To również doskonała i wyczerpująca odpowiedź na pytanie, dlaczego rząd nie ulży zwykłom obywatelom.

Po co tylko fikcja sektora prywatnego, który żyje z państwowej kroplówki, przyczyniając się do rozrostu biurokracji min. przez konieczność pompowania pieniędzy z budżetu do prywatnej kieszeni Question Absurd. No ale władza posadzi swoich na urzędnicze stołki, a kapitał zgarnie jeszcze większy kawałek tortu, więc opłaci się to obu stronom.

Te środki można by przecież racjonalnie wykorzystać do stworzenia i rozwoju publicznych przedsiębiorstw, oferujących trwałe i dobrze opłacane miejsca pracy, ale wtedy sponsorzy polityki musieliby już zakasać rękawy, co czyni takie rozwiązanie niemożliwym w obecnym systemie .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3, 4 ... 16, 17, 18   » 
Strona 3 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Kapitalistyczne cwaniactwo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile